Poezja Doroty Wysockiej-Rzeszutek
Cykl: Blogowe spotkania literackie

Lektura tomiku Doroty Wysockiej-Rzeszutek była wędrówką po zawiłych ścieżkach, na których rozkwitają najróżniejsze motywy. Ale, czy nie takie jest właśnie życie, a tym bardziej sztuka? Tych motywów i inspiracji znajdziemy wiele w debiutanckim zbiorze wierszy nie tylko poetki, również malarki. Książka Jak dziwnie… ukazała się w serii:akcent wydawanej przez szczeciński oddział Związku Literatów Polskich.
Autorka podsuwa czytelnikowi wersy, wiersze, które są, jak… namalowane piórem, długopisem na kartce. Obrazy akcentują się nie tylko między wierszami, rozdziałami w postaci dzieł malarskich, ale także w utworach poetyckich. Oddziałują na emocje, myśli oraz zmysły. Widać to chociażby w tym utworze: zimny nos/ zapowiedź krótkich dni/ gaśnie/ pomarańczowy płomień sosny/ smutek rozciąga się jak pajęcza nić/ od małego palca/ do błękitnego pióra sójki/ w kałuży na ścieżce/ obcięty pazur księżyca/ (a wilki przecież nie wyją/ w krzakach/ czerwone oczy należą do borówek)/ szyszki spadają/ szukają szyszek/ szelest/ szmer/ szum/ szurgot/ szept.

Barwność utworów zawartych w tomiku zauważa także redaktorka serii:akcent Róża Czerniawska-Karcz: (…) w wierszach Doroty Wysockiej-Rzeszutek królują kolory, kolory (malarka przecież!) – nie tylko z paryskim błękitem w tytule rozdziału, w wierszach i na obrazach ilustrujących tomik, by dać przykład źródeł myśli zamieniających się w wersy, a nie tylko w plamy czy kształty na płótnie, stronie. Niemal każdy wiersz, który czytam, wędrując kartka za kartką przez krainę zadziwień Poetki, skrzy się kolorami, tonacjami zieleni, szmaragdu, turkusu, paryskiego błękitu, kobaltu od Van Gogha, indygo, szafiru Vermeera, lapis lazuli (te wszystkie niebieskie są chyba ulubione), żółcieni cytrynowej, siarkowej, perłowej bieli, dużo srebra, złota, czerni, cynobru, czerwieni jakby mniej. Słowa się od nich mienią, tworzą tło dla emocji, wrażeń, uczuć, doznań, zamyśleń… dla przedmiotów i wydarzeń, dla zwierząt i ptaków, dla owadów wszelkiej odmiany, słowem dla natury. Bo wszystko to przecież z kolorów. (…)
Zacytowany wcześniej wiersz znajduje się w rozdziale zatytułowanym Zakryłam chmurą twarz, który otwiera tomik. Kolejne noszą tytuły: Paryski błękit, Kilka zagubionych duszyczek, Mile milczenia, Jak dziwnie, Z innej gliny. Każdy rozdział – w moim odbiorze – stanowi odrębną przestrzeń, pełną refleksji na różne tematy. Mam wrażenie, że to tomiki w tomiku. Brakuje mi wzajemnej spójności między tytułami rozdziałów.
Pomimo wspomnianego przed chwilą braku widocznej (wzajemnej) spójności pomiędzy tytułami rozdziałów nie da się ukryć, że znajdziemy ich uzasadnienie w wierszach wewnątrz nich. Tak więc frazę zakryłam chmurą twarz znajdziemy w utworze: powitał mnie/ zadumany żabi chór/ trzciny kłaniały się/ bezustannie/ niewidocznemu księżycowi/ zakryłam chmurą twarz/ zabawa ze słońcem/ w chowanego/ na pomoście/ błysnął zaskroniec/ potem/ pochłonęła go błotna knieć/ zasnęłam/ do nocy/ na srebrzystej toni jeziora/ pływał żabką księżyc/ tylko srebro tylko srebro/ wołały sennie żaby/ ciemna strona księżyca/ czarna od kijanek.
Z kolei Paryski błękit rozpoczyna wiersz: niebieska modra indygo/ w zależności od nastroju krew się zmienia/ jak turkusowe morze mieni się szata Maryi Giotta/ kobaltowe jest niebo van Gogha w chwili szaleństwa/ spokojna jak ocean/ z perłą wydobytą z uważnego lapis lazuli/ w szafirowej przepasce na czole/ spogląda na nas dziewczyna Vermeera/ w stacji krwiodawstwa/ pobrzękują lirycznie fiolki paryskiego błękitu/ teraz poeci czekają na transfuzję.
Kilka zagubionych duszyczek znajdziemy w utworze na stronie 58., który rozpoczyna się od słów coś zaczyna i kończy się w niej, a Mile milczenia odnajdziemy w wierszu z wyraźnym motywem religijnym: mile mile mile milczenia/ mile mile mile milczenia/ Matka Teresa od Jezusa/ wędrująca przez kolejne komnaty/ dopiero w siódmej znalazła cień Boga/ mile mile mile milczenia/ mile mile mile milczenia/ ciepły czarny aksamit/ z cekinami galaktyk/ gdy wydawało się że to już koniec/ nie było końca/ Matka Teresa od Jezusa/ nie jest starsza/ płacze/ puka do następnych drzwi/ rozchyla/ ultrafioletowe zasłony światła.
Jak dziwnie (zarówno znajdujące się w tytule rozdziału jak i całego zbioru) warto szukać na stronie 85. w wierszu rozpoczynającym się od wersów nie trzeba nawet/ nieopatrznie wymamrotanych słów (…). A w ostatnim rozdziale zwrócił moją uwagę utwór rozpoczynający się od wersów: z lewej/ zafoliowane niemieckie kobiety/ przemknęły jak pomorskie księżne/ z prawej/ mały szybki terrorysta na rowerze/ mija czerwone światła/ na pasach biegnie gruby chłopiec/ ulepiony z hot dogów i gliny (…).
Nagromadzenie motywów w książce jest z jednej strony ciekawe, bo trudno nam przewidzieć, co odnajdziemy na kolejnej stronie. Nie ma czasu na odpoczynek, bo na następnej stronie czekają kolejne, nowe wątki, pejzaże poetyckie, w których nie brakuje natury, wiary, sztuki, człowieka i relacji, postaci historycznych i wielu innych elementów życia przeszłego, czy teraźniejszego. Jednak z drugiej strony myśl przewodnia całej publikacji się nie krystalizuje, przynajmniej dla mnie. Świat pokazany w poezji Doroty Wysockiej-Rzeszutek rządzi się swoimi prawami, ale przy tym wywołuje ogrom wrażeń estetycznych. Jedyną regułą może być tutaj niczym nieograniczona wolność myśli twórczej i czerpania inspiracji.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki Związkowi Literatów Polskich Oddziałowi w Szczecinie.
O autorze
Szczecinianka, blogerka, wierszokletka, dziennikarka, członkini Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie. Jej dziennikarski debiut miał miejsce w grudniu 2009 roku na łamach bezpłatnego kwartalnika fantastyczno-kryminalnego „Qfant” – ukazał się wtedy wywiad z pisarzem, Stefanem Dardą. W 2010 roku została wyróżniona w konkursie dla dziennikarzy obywatelskich „Żywe Miasto” zorganizowanym przez portal mmszczecin.pl za jeden z artykułów z cyklu „Ocalić od zapomnienia”, w którym pisała o zapomnianych i zaniedbanych zabytkach Szczecina. W dodatku kulturalnym „Poliartyzm” przy „Wieściach Polickich” pełniła funkcję redaktora naczelnego (2015-2016). Publikowała teksty prasowe również na łamach „Prestiżu. Magazynu Szczecińskiego”, „Wyjątku”, „Pryzmatu Literackiego”, Wieści Polickich” oraz pisała teksty dla „SzczecinBloga”. Prowadzi również bloga pod nazwą „Edis Anonima Art” na temat kultury i literatury, ale porusza sporadycznie inne tematy. Jej utwory poetyckie można znaleźć w „Pegazie Lubuskim”, „Poezji Dzisiaj”, almanachach Korytowskich Nocy Poetów oraz antologii „Przepływający świat słowa”. Wiersze w trzech edycjach Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Józefa Bursewicza „O Złotą Metaforę” znalazły się pośród „wierszy zauważonych”, a w czwartej jej zestaw został wyróżniony. Autorka tomów poezji „Roztańczony atrament” i „(nie) z tej bajki”. Inicjatorka akcji „Przygarnij wiersz – on nie gryzie”, która promowała poezję szczecińskich literatów.





