11 lipca 2024 Autor Edyta Edis Anonima Rauhut 0

Nieuchwytne…, a jednak złapane w wersy

Spread the love

Nieuchwytne…, a jednak złapane w wersy

Cykl: Blogowe spotkania literackie

Lektura książki Lotna substancja Anety Gawriłow jest wędrówką po mniej lub bardziej  znanych  zakamarkach człowieczeństwa i ludzkich relacji, do  której Was zachęcam. Czas jest w niej uchwycony w sposób nieregularny, co sprawia, że lektura nie jest monotonna, czytelnik nie przyzwyczaja się do jednego szablonu.

WYCISZENIE… to pełne wymiarów słowo wprowadza mnie  w aurę Krainy Łagodności, tym razem pełnej barw przewrotnie zamkniętych w… czarno-białej przestrzeni 18 fotografii dopowiadających czytany tom wierszy. Paradoks! A ja po raz osiemdziesiąty i trzeci, wpisywany w serię:akcent, i niezliczony też w czytelniczej rzeczywistości, przekraczam próg tego  cudzego świata. Wchodzę w niedomówienia ciszy i  zniżam głos… uspokojenie… blask i cień przefiltrowany przez Czas, w którym przeszłość jest wciąż teraźniejszością a …wspomnienie człapie/ noga za nogą/ w przyszłość nieznaną/ nie przeszłość znaną. Tak… właśnie goszczę na zaproszenie Autorki (…) – tym fragmentem rozpoczyna się wstęp Róży Czerniawskiej-Karcz do tomiku wierszy Lotna substancja Anety Gawriłow. Jest to jedna z lepszych książek czytanych przeze mnie w ostatnim czasie. Nie mogłam się od niej oderwać.

Z autorką już miałam okazję współpracować przy organizacji akcji Przygarnij wiersz – on nie gryzie w 2022 roku. Poetka zgłosiła wtedy swój wiersz zatytułowany odwróć. Znalazłam ten utwór również w zbiorze Lotna substancja. Znajduje się on w rozdziale Maszyna do życia. Co o niej pisze poetka? Czytamy na samym początku rozdziału: W maszynie do życia przeskoczył trybik na ten z napisem >>piątek<<. To dobrze, choć nie wiem, czy dobrze naoliwiono jej łożysko, czy nie będzie skrzypiała i zacinała się. Piątek raczej kojarzy się nam z początkiem czasu wolnego, z początkiem weekendu. Co można w tym czasie robić? Imprezować? Podmiot liryczny w utworach  Anety Gawriłow odbywa spotkania sam na sam z myślami, czy wspomnieniami. Z chwilami ulotnymi… a może lotnymi. Gdzie ulecą ich echa?

Zanim jednak przybliżę refleksję po lekturze utworów z tomiku, chciałabym Wam przedstawić autorkę. Aneta Gawriłow jest  absolwentką filologii polskiej na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. W stolicy Pomorza Zachodniego mieszka od 1995 roku. Na  co dzień pracuje jako nauczycielka języka polskiego w szkole podstawowej. Na jej dorobek literacki składają się utwory wydane przez wydawnictwo Autorskie Galerie Sztuki. Znajdziemy je w publikacjach takich, jak antologie: limeryków, lepiejów i innych form żartobliwych Lepiej gdybać… (2016), ekfraz Ciemnorzeki (2016), W stronę haiku 2 (2017). W latach 2017-2020 ukazał się bogato ilustrowany przez Anetę Gawriłow  siedmioksiąg Świnek napisanych wspólnie z Marcinem Niziurskim: Świnka, co się zowie, Świnka jak się patrzy, Świnka na schwał, Świnka po same uszy, Krzynka świnek, Alfabet świnek, Album świnek. Cztery lata temu wydany został jej tom autorski Haiku. Aneta Gawriłow jest także laureatką konkursów. W 2021 roku jej wiersz sanatorium otrzymał tytuł wiersza zauważonego w VI Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Józefa Bursewicza O Złotą Metaforę. Otrzymała także nagrodę Prezesa szczecińskiego oddziału ZLP w V Turnieju Jednego Wiersza Od Morza do Tatr i Od Odry do Renu. W 2023 roku jej wiersz zatytułowany zbity dotyk został wyróżniony w VII Turnieju Jednego Wiersza Od Morza do Tatr.

Teraz zajrzyjmy ponownie do książki pod tytułem Lotna substancja. Wiersze zawarte w tomiku są bardzo różnorodne. Metafory i obrazy poetyckie tworzą słowa… i ich bogactwo. Zacznijmy jednak od początku. Swoim wstępem prowadzi czytelnika redaktorka serii:akcent, Róża Czerniawska-Karcz. Autorka  również wskazuje nam drogi i szlaki przez wersy początkami rozdziałów, których w tomiku jest łącznie siedem. Wędrówkę rozpoczynamy Już i w astronomii, by za chwilę popatrzeć na wszystko Ze środy. Następnie na ścieżce staje Cykoria podróżnik. Ale to nie koniec trasy, kolejne rozdziały noszą tytuły: Zwieczerniało, Maszyna do życia (o nim już wspominałam), Po nocy na świecie zimno, Chyli się dzień ku zachodowi. Jesteście gotowi do drogi?

Już i w astronomii, i w  ptasiej gastronomii wiosna – nie ma co się z tym kryć. Jesion tylko czeka, by pęknąć, pąki nabrzmiałe historią liści, które za chwilę będą ją szumieć, sroki przymierzają się do gałęzi i kawki. Życie pcha się w swej naturalnej postaci. Oby znajdować w tym pociechę, powody do śmiechu. Sens – tak rozpoczęła poetka pierwszy rozdział. Te słowa przywołują początek. Może wskazywać na to wspomnienie o wiośnie, czyli pierwszej porze roku.  Ale to wcale nie musi być pierwsza wiosna, zwłaszcza że pąki są już nabrzmiałe historią liści. Historią przeszłych doświadczeń. Jednak wiosna mogłaby być też nowym początkiem.

Pierwszy wiersz w tym rozdziale już przykuwa uwagę: takiego wybrałam ciebie/ w ten ciepły wieczór/ nie miałeś przy sobie kluczy/ do samochodu i mieszkania/ bo nie miałeś auta i domu/ z kieszeni nie wypadło zdjęcie/ z ojcem i matką nie miałeś/ rodziny i  niczego w ogóle/ a jednak stojąc przede mną/ i rozkładając puste ramiona/ w bezradnym geście przytulenia/ dałeś więcej niż mogłam wziąć// wtedy stałam się gałązką bzu/ kwitnącego biało zimą. W utworze aj rh+ widzę prostotę, a jednocześnie ogromną wartość prawdziwej, szczerej relacji dwojga ludzi. Samochód i mieszkanie są tymi rzeczami materialnymi, które mogą przeminąć. Mogą też nabrać wymiaru bardziej symbolicznego. Mieszkanie  lub dom jako rodzina, a auto jako coś, co pozwala nam podróżować przez świat, poznawać i wspiera nas w tym… napisałam coś, a może trafniej by było napisać ktoś. Wracamy tutaj też do zasygnalizowanego już na początku rozdziału nowego początku. Rodzina i poprzednie pokolenie to coś, co było. Na końcu tej lirycznej historii więź zakwitła. Wspomnianą zimę można odbierać jako niesprzyjające temu warunki, bo przecież bzy nie kwitną zimą.

Po utworze twoje słowa mamy słowa autorki zapisane ręcznym pismem …tutaj lotna substancja myśli zamienia w słowo  do Ciebie… W tym zdaniu znajdujemy również tytuł Lotna substancja, który jest  nam  dopowiedziany. Chwile, o których wspominałam na początku tekstu często pozostawiają po sobie myśli wypowiedziane lub też zamknięte w milczeniu. W tych chwilach pojawiają się ludzie, obrazy, zdarzenia… tworzą krok po  kroku film zwany życiem. Aneta Gawriłow podzieliła ten film na klatki-wiersze. Pokazała to, co chciała pokazać. Ukazuje w całym tomiku poszczególne elementy ludzkich relacji. Wszystkie klatki wydają się uchwycone  z perspektywy czasu, w  ciszy… w sam na sam ze sobą.

Nie odbiega od tego kolejny wiersz ze strony 32. Nosi tytuł tango. Czytamy: nocą/ tańczę tango//  prowadzisz/ jakbyś żądał/ nie prosił/ o wszystko// zniewolona/ oddaję się/ tobie do rana// o świcie/ ręką wygładzam/ poduszkę obok/ na której nie spoczęła/ niczyja głowa// sukienkę/ odwieszam do szafy. Przywołuje na myśl zarówno erotyk, jak i metaforyczne pokazanie zakochania, czy relacji. Relacji raczej nie jest usłana różami. Trudno też oderwać się od wiersza delikatność. Kończy się on zwrotką: (…) przymykam oczy i widzę/ jak z rękawów swetra wyciągasz skrzydła/ tylko trochę bardziej zmięte niż moje// budziMy się.

Po przewróceniu kartki książki Lotna substancja przechodzimy do kolejnego rozdziału Ze środy. Autorka wita czytelnika w nim słowami: Nie wiem, jakim cudem u Ciebie dwa dni do piątku- u mnie nadal aż dwa! Czas poranny szybszy jest niż wieczorny. Szybko mija. Chciałoby się zatrzymać na dłuższym popasie nocnym, ale nie da się tak. Czarny woźnica pogania konie, aż skry się sypią spod kopyt. Niektórzy chcą je widzieć gwiazdami. Czy ludzie dużo czasu  poświęcili na skonstruowanie zegarów? Te linijki tekstu przypominają czytelnikowi o czasie, który jest tak obecny w naszym życiu. Staramy się go odmierzać, zapisywać. Dowiedzmy się teraz, jakie wiersze są wpisane w czas, jakie wersy mówią o nim… a może o czymś jeszcze?

Urywek czasu poetka zapisała w wierszu ucichły. Są momenty w życiu, w których mamy wrażenie, że czas się zatrzymał. Zazwyczaj ważne, znaczące, wywołujące emocje. W tym utworze ucichły nawet zegary. Dalej czytamy: (…) a ciągle słyszę twój szept/ szloch spod tkanek// nim dojdziesz do światła/ musisz wiedzieć/ czym jest i czy jest// ktoś wypowiedział twoje imię// jaśnieje przestrzeń. Te wersy kojarzą mi się z chwilą narodzin… dziecka, któremu  nadaje się imię (wypowiada je, jak w przedostatnim wersie). Narodziny też przecież mogą być wędrówką do światła, świata. Wspomniane przez podmiot liryczny światło może kojarzyć się również właśnie z życiem.

Warto też poświęcić chwilę na lekturę wiersza okruchy: przecież cię nie wymyśliłam/ szedłeś kiedyś tą drogą/ pod wiatr/ nie zauważyłeś/ jak chował do kieszeni/ twój zapach/ kilka włosów/ i parę słów niedbale rzuconych/ jeszcze śmiech/ pogwizdywanie/ obietnice składane/ dziewczynie// wszystko mi przyniósł// położył u stóp i spytał/ poznajesz?// jak mogłabym nie poznać/ zagubionych w przestrzeni i czasie/ okruchów/ własnego szczęścia. To kolejny utwór, w którym podmiot liryczny zapisuje skrawek czasu. Tym razem tego minionego. Każdy przecież czasem wraca do wspomnień.

Nieco bardziej pesymistyczny wydźwięk zdają się mieć wersy kończące rozdział, wersy bez tytułu: wszystko jest u nas tanie// i minie// miłość/ kurz/ deszcz// czas biletu bez ulgi// i ja. W moim odbiorze można je dwojako interpretować. Jak? Wybrzmiewać może tutaj obecny we współczesności konsumpcjonizm, ale również przemijanie, ulotność  tego, co posiadamy. Tania może być miłość, która przemija lub jest towarem na rynku przyjemności. Szczególną uwagę zwraca zestawienie jej z kurzem i deszczem. Kurz można w mgnieniu oka zetrzeć ścierką lub po prostu zdmuchnąć. A deszcz przecież wysycha. Słowa (…) czas biletu bez ulgi/ i ja wskazują przy tym na trudy, których  doświadczamy. Życie przecież nie traktuje nikogo ulgowo.

Przechodzimy do kolejnej części zbioru Lotna substancja Anety Gawriłow: Cykoria podróżnik obrosła legendami, większość z nich mówi o tęsknocie za utraconą miłością. Niebieskie jej kwiatki mają symbolizować oczy dziewczęcia wypatrującego kochanka, który odszedł. Lub łzy dziewczyny. Mówią, że natarcie się sokiem cykorii pozwala zyskać przychylność potężnych sił, zaś noszenie jej – bycie niewidzialnym. Są tutaj wiersze zdające się być wynikiem obserwacji współczesnego świata, jak na przykład zdarza się, czy zbity dotyk. W drugim ze wspomnianych utworów znajdziemy też miłość wspomnianą na  początku rozdziału. Jaka ona jest w naszej teraźniejszej codzienności?

Przeczytajmy: zachwycający jest/ szybki serwis smartfonów// wyczerpana bateria – naładujemy/ kłopot z pamięcią – powiększymy/ nieaktualna książka kontaktów – uporządkujemy/ śmieciowe wiadomości – usuniemy/ zbity dotyk – wymienimy// gdybym tak/ ja/ była wszechstronnie naprawiona/ może wtedy zechciałbyś mnie/ nosić/ w kieszeni na sercu. Da się zauważyć tutaj niedoskonałość człowieka i oczekiwania ideału – niektórzy właśnie tego by chcieli. Chociaż ja uważam, że ideały byłyby nudne. Porównanie człowieka do smartfona, który jest tak popularny w dobie XXI wieku tylko czytelnika utwierdza w przekonaniu o tym, że podmiot liryczny mówi o współczesności. Czy ludzi rzeczywiście trzeba naprawiać, aby odpowiadali naszym oczekiwaniom? Aby zasługiwali na miłość? Nie wydaje mi się.

Z rzeczywistości przenieśmy się do krainy snów. Na stronie 62. znajduje się wiersz senny barometr: przychodzisz do mojego snu/ kiedy pada/ milczysz w progu/ a i tak wszystko wiadomo// w snach zawsze wszystko jest jasne/ choć noc ciemna za oknem/ choć noc ciemna we mnie// niech dziś znów będzie dżdżyście w Karpatach. Sny są niejako krzywym zwierciadłem rzeczywistości lub naszymi obawami, czy marzeniami. Tutaj obaw nie ma. Jest  tutaj zapis relacji tak niewątpliwie bliskiej, skoro dwoje ludzi rozumie się bez słów. Po raz kolejny wybrzmiewa niedoskonałość. Ta noc ciemna we mnie może odzwierciedlać doświadczenia, które pozostawiły ślady i rysy w bohaterze lirycznym.

Kolejne strony prowadzą nas do rozdziału Zwieczerniało: Noce tylko krótkie jakoś i sen prędkonogi… Ale niech śni się, niech skrzy pod powiekami! Może i tym razem zabierze mnie Morfeusz w krainy, z których wracać się nie chce? I tobie niech uchyli rąbka dobrych marzeń, niech wplata opalizującą kanwę między szczeble pamięci, niech tka się obraz za obrazem… Po raz kolejny da się zauważyć upływ czasu zaakcentowany przez poetkę. Była już wcześniej wiosna,  środa… teraz lato wybrzmiewa między słowami poprzez krótkie noce. Ponownie również wybrzmiewa motyw snu. Gdzie zabierze czytelnika poetka w towarzystwie Morfeusza? Przekonajmy się.

jakie słodkie mam sny/ kiedy głosem zza siedmiu puszcz/ przyciągam gwiazdy// indygowe światło wieczoru/ migocze na przymkniętych powiekach// ciche westchnienie mówi wszystko// w dłoniach złożonych jak do modlitwy/ mogę zmieścić wszechświat// tylko ciebie nimi dotknąć nie mogę – to wiersz zatytułowany w dłoniach. Znajdziemy tu nie tylko motyw snu, ale również zapis relacji dwojga ludzi. Autorka ma niezwykły talent znajdowania wielu sposobów i ujmowania z różnych stron więzi między ludźmi. Zauważalne  jest to w całym tomiku Lotna substancja.

Wiersz pozwól mi odejść również przykuwa uwagę: nie wystarczy nam sił/ na kolejne rozstanie/ gdy ona wróci// znów/ odłożysz w pół słowa telefon/ z wyznaniem/ wepchniętym do gardła// i podasz jej chleb/ którego nie mogłam/ przełknąć// pozwól mi odejść/ nim obok postawisz masło. To kolejny skrawek ludzkich relacji, które często nie są łatwe.

O rozdziale Maszyna do życia już  wspominałam, więc przejdźmy do kolejnego: Po nocy na świecie zimno i z mroźną obwódką. Na sztywno – ale nie jakoś uroczyście. Raczej umiarkowanie w stronę zniechęcenia – znowu? Te słowa zdają się oddawać kolejny stan  emocjonalno-uczuciowy. A czas płynie dalej. Spójrzmy na wiersze.

Trudno określić nam, co przyniesie przyszłość. To niesie pewien rodzaj obaw, a nawet lęków. Zdarza się ludziom nad  tym zastanawiać i to również uchwyciła poetka w wierszu został: lęk o jutro był pierwszy/ wdarł się do serca/ przy pierwszym tchnieniu światła// i został. Utwór jest oszczędny w słowach, a mówi tak wiele o tym, co było, jest i będzie.

Wrażliwość jest niewątpliwie kolejnym stanem, który towarzyszy wielu. Już na kolejnej stronie czytamy: zakładnicy wrażliwości/ skryci za filarami dni/ w pelerynach niewidkach z cienia/ zaklinają rzeczywistość// niech inni okażą się ludźmi. Wiersz zakładnicy również tak, jak w poprzednim  utworze  uchwycił obawę? A może bardziej świadomość o tym, jak działa świat? Jacy bywają ludzie? Trudno  nie zauważyć akcentu słownego, który wielu zna z powieści J. K. Rowling o Harrym Potterze. Pamiętacie, czego czasem używał młody czarodziej? Właśnie peleryny niewidki. W tym rozdziale znajdziecie jeszcze takie wiersze, jak zapach wiatru, za późno, tylko,  czy niedziela, które skłaniają do refleksji.

Czas tego Blogowego spotkania literackiego powoli dobiega końca. Zatrzymajmy się jeszcze jednak przy ostatnim rozdziale: Chyli się dzień ku zachodowi. Chyli się głową w dół. Na  stronie 152. są niedzielne buty: stukają/ obcasy spieszących  do  fary/ biją dzwony/ szeleszczą liście/ narasta  szum miasta/ niedzielnie mniejszy/ wolniejszy/ jakby każdemu dano czas o rozmiar za duży. Niedziela uchodzi w szczególności w życiu religijnym za dzień wolny od pracy. Współcześnie ludzie  często mają napięty grafik, wszystko zaplanowane, więc  ten dodatkowy  dzień zdaje się być nadprogramowym czasem, jak to ujęła poetka, czas, którym dysponuje człowiek jest o rozmiar  za duży.

Zachęcam  do zajrzenia do innych  wierszy w tomiku Lotna substancja,  a wręcz do lektury całej książki. Ja zaprezentowałam tylko niewielki ułamek  tego, co się w  niej  znajduje. Lekturę wzbogacają czarno-białe, subtelne fotografie samej poetki. Ta książka była wędrówką po mniej lub bardziej  znanych  zakamarkach człowieczeństwa i ludzkich relacji, do  której Was zachęcam. Czas jest w niej uchwycony w sposób nieregularny, co sprawia, że lektura nie jest monotonna, czytelnik nie przyzwyczaja się do jednego szablonu. Są pory dnia, nocy, pory roku, czy dni  tygodnia. Z czystym sumieniem zachęcam do przeczytania Lotnej substancji Anety Gawriłow.