![](https://edisanonimaart.pl/wp-content/uploads/2024/06/Projekt-bez-nazwy-10-1080x641.png)
Historia pełna odcieni szarości
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Chętnie czytam reportaże, które skłaniają do rozmów, dyskusji. A dialog jest nam bardzo potrzebny, bo może doprowadzić do lepszego jutra. Nawet, jeśli jest trudny, ponieważ możemy się ze sobą nie zgadzać. To znajduję też w twórczości reportażowej Wojciecha Tochmana. Także w Historii na śmierć i życie.
Dzisiaj mija rok od premiery reportażu Wojciecha Tochmana pod tytułem Historia na śmierć i życie. Jak autor pisze na swoim oficjalnym profilu na Facebooku, (…) Kara dożywotniego pozbawienia wolności oznaczająca w Polsce tortury i nieludzkie traktowanie, wciąż czeka na publiczną debatę i konieczne zmiany. Moją reporterską książką o Monice Osińskiej próbowałem taką dyskusję rozpocząć. (…) Reporter podjął ważny temat, ale widzę w tej publikacji o wiele więcej. O tym za moment opowiem. Gdy tylko zobaczyłam jej zapowiedź, to wiedziałam, że z pewnością ją przeczytam. I tak się stało. Reportaż ukazał się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Pierwszą książką Wojciecha Tochmana, jaką miałam okazję czytać, był reportaż Dzisiaj narysujemy śmierć, który poleciła nauczycielka akademicka na studiach. Trochę czasu już od tego momentu upłynęło. Nie mogę powiedzieć, że to była łatwa lektura, ponieważ temat ludobójstwa w Rwandzie trudno nazwać łatwym. Jednak uważam, że to jest ważna publikacja i warto ją przeczytać. Później były kolejne książki tego autora, po które chętnie sięgałam. Dlaczego chętnie sięgam po reportaże. Świat w nich prezentowany nie jest czarno-biały, są odcienie szarości. Jest po prostu człowiek, który nie jest doskonały. Człowiek, który postąpił tak, a nie inaczej, miał powód lub nie, a może po prostu nie znamy tego powodu? Są zdarzenia, które z pewnością miały wpływ na ukształtowanie człowieka. Chętnie czytam reportaże, które skłaniają do rozmów, dyskusji. A dialog jest nam bardzo potrzebny, bo może doprowadzić do lepszego jutra. Nawet, jeśli jest trudny, ponieważ możemy się ze sobą nie zgadzać. To znajduję też w twórczości reportażowej Wojciecha Tochmana. Także w Historii na śmierć i życie.
Reportażysta prócz wspomnianego wcześniej reportażu Dzisiaj narysujemy śmierć, ma na koncie takie książki, jak Schodów się nie pali, Wściekły pies, Eli, Eli, Jakbyś kamień jadła, czy Pianie kogutów, płacz psów. Jak mówił w rozmowie z 2016 roku z Maciejem Kędziakiem dla portalu Onet.pl, (…) Jestem reporterem, dokumentuję i zapisuję to, co się dzieje na świecie za mojego życia. I mam takie megalomańskie przekonanie, że piszę o sprawach najważniejszych. (…). Jego publikacje nieustannie wywołują ożywione dyskusje. Trafiają również do kanonu polskiego reportażu. Dyskusje wywołuje również Historia na śmierć i życie. A przecież to one są tak ważnym dialogiem, który może coś zmienić na lepsze.
Autor swoją publikacją przywraca pamięć o zamordowanej Jolancie Brzozowskiej oraz opowiada o dziewczynie, która za udział w zbrodni zapłaciła tym, co miała i co mogłaby mieć, jak zapowiada wydawca. Tą dziewczyną jest Monika Osińska. Historia zaczyna się w połowie lat dziewięćdziesiątych na warszawskim Tarchominie i toczy przez ćwierć wieku aż do dzisiaj. W tym czasie Polska się zmienia. W publikacji znajdziemy zapis przemocy, bólu, zemsty i poszukiwania sprawiedliwości. Wojciech Tochman składa hołd wybitnej reporterce Lidii Ostałowskiej, która jako pierwsza zaczęła dokumentować tę historię. Książka stanowi ich wspólną opowieść.
Jak możemy przeczytać na ostatnich stronach książki zatytułowanych Słowa wdzięczności i inne sprawy, (…) Kiedy Lidka zaczęła spotykać się z Moniką, nikt nie przypuszczał, że za dwa lata do władzy w Polsce dojdzie Prawo i Sprawiedliwość – partia, która zawsze chciała jak najsurowszego prawa, jak najwyższych kar. Lidia rozpoczynając pracę z Moniką, chciała jej pomóc wyjść zza krat. A tak mi się wydaje, pomogła jej tam przeżyć. Bywając w więzieniu często, w czasie dla Moniki psychicznie szczególnie trudnym, była światełkiem w mroku. Wierzę, że Lidia życzyłaby sobie, bym napisał tę książkę. (…)
Ze stron publikacji nie tylko poznajemy historię Moniki Osińskiej, ale również Wojciech Tochman pozwala nam śledzić cząstki kulis pracy Lidii Ostałowskiej. Pokazuje czytelnikowi fragmenty rozmów, czy nawet sposób dokumentacji tematu polskiej dziennikarki i reportażystki. Uważam, że tę książkę warto przeczytać również z tego powodu, a lekturą obowiązkową powinna być dla młodych adeptów dziennikarstwa.
Wojciech Tochman wpadł na pomysł, by wrócić do Moniki Osińskiej z propozycją rozmowy jeszcze przed pandemią koronawirusa. To było kilka miesięcy po śmierci Lidii Ostałowskiej. Jednak ostatecznie nawiązał kontakt z nią nieco później. W nawiązaniu relacji pomogła mu Justyna Domosłowska-Szulc z Fundacji Dom Kultury. Organizacja pod jej przewodnictwem od wielu lat prowadzi zajęcia kulturalne w areszcie śledczym na warszawskim Grochowie. Monika Osińska zaproszenie Wojciecha Tochmana do rozmowy przyjęła. Przekazała je Justyna Domosłowska-Szulc.
Gdy bierzemy do rąk Historię na śmierć i życie, to już sama okładka przykuwa uwagę. Twarz kobiety z kamienia jest uszkodzona, popękana. To już wskazuje na ciężar historii, na to, że będzie to historia człowieka, który wiele przeszedł. Historia Moniki Osińskiej jest pokazana wielowymiarowo. Czytelnik poznaje ją z różnych punktów widzenia. Z opowieści. Z dokumentów sądowych dotyczących prowadzonej sprawy. Wojciech Tochman jej nie usprawiedliwia, nie wybiela. On po prostu ukazuje, z czym się mierzy od początku tej opowieści. Niewątpliwie śmierć ofiary przestępstwa, za które Monika Osińska została skazana na dożywocie była wielką tragedią. Jednak nie tylko ona w tym uczestniczyła.
Warto zaznaczyć, że poprzez tę historię autor pokazuje funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, który z pewnością do doskonałych nie należy. Ukazuje czytelnikowi przebieg całego procesu z wielu stron, na podstawie fragmentów dokumentacji sądowej. Znajdziemy w tej książce między innymi również opinie wydawane w związku z wnioskami o przedterminowe zwolnienie Moniki Osińskiej. Kara dożywotniego pozbawienia wolności jest najsurowszą karą w polskim kodeksie karnym. Czy to lżejszy wymiar, niż kara śmierci? Czy skazana na tą karę Monika nie umierała każdego dnia? Ten wyrok w przypadku bohaterki reportażu wpłynął na kształt jej całego życia. Zwróćmy uwagę na tytuł publikacji: Historia na śmierć i życie. Ten jeden moment, w którym została zabita Jolanta Brzozowska, więc jest to historia na śmierć. Monika Osińska ponosi konsekwencje tego czynu każdego kolejnego dnia od ogłoszenia wyroku, więc jest to historia na życie.
Nie zamierzam osądzać nikogo w tej historii, bo nie taka moja rola. Bliscy zamordowanej mieli pełne prawo odczuwać ból po stracie. Monika Osińska zapłaciła za ten czyn najwyższą z możliwych cen. Jednak w tej opowieści przeraża mnie właśnie to, jak ludziom łatwo przychodzi osądzanie. Wojciech Tochman opowiada też o tym, co działo się w mediach przy tej sprawie i nie tylko. W tej historii nie ma dobrych i złych bohaterów. Są po prostu ludzie. Ludzie, których życie toczy się dalej. Oni żyją ze świadomością swoich czynów. Żyją z bagażem doświadczeń, a każdy kolejny dzień przynosi nowe.
Czy w publikacji znajdziemy zapis przemocy, bólu, zemsty i poszukiwania sprawiedliwości? Z pewnością. Wydawca zapowiadał, że to reportaż z pogranicza true crime i dramatu psychologicznego. I po lekturze jestem skłonna przyznać mu rację. Autor odsłania bohaterów tej historii z różnych punktów widzenia. Odsłania Monikę Osińską. Z czystym sumieniem mogę polecić Historię na śmierć i życie.
O autorze
Szczecinianka, blogerka, wierszokletka, dziennikarka, członkini Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie. Jej dziennikarski debiut miał miejsce w grudniu 2009 roku na łamach bezpłatnego kwartalnika fantastyczno-kryminalnego „Qfant” – ukazał się wtedy wywiad z pisarzem, Stefanem Dardą. W 2010 roku została wyróżniona w konkursie dla dziennikarzy obywatelskich „Żywe Miasto” zorganizowanym przez portal mmszczecin.pl za jeden z artykułów z cyklu „Ocalić od zapomnienia”, w którym pisała o zapomnianych i zaniedbanych zabytkach Szczecina. W dodatku kulturalnym „Poliartyzm” przy „Wieściach Polickich” pełniła funkcję redaktora naczelnego (2015-2016). Publikowała teksty prasowe również na łamach „Prestiżu. Magazynu Szczecińskiego”, „Wyjątku”, „Pryzmatu Literackiego”, Wieści Polickich” oraz pisała teksty dla „SzczecinBloga”. Prowadzi również bloga pod nazwą „Edis Anonima Art” na temat kultury i literatury, ale porusza sporadycznie inne tematy. Jej utwory poetyckie można znaleźć w „Pegazie Lubuskim”, „Poezji Dzisiaj”, almanachach Korytowskich Nocy Poetów oraz antologii „Przepływający świat słowa”. Wiersze w trzech edycjach Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Józefa Bursewicza „O Złotą Metaforę” znalazły się pośród „wierszy zauważonych”, a w czwartej jej zestaw został wyróżniony. Autorka tomów poezji „Roztańczony atrament” i „(nie) z tej bajki”. Inicjatorka akcji „Przygarnij wiersz – on nie gryzie”, która promowała poezję szczecińskich literatów.