
(Za)murowany wiersz
(Za)murowany wiersz
Cykl: Prozatorski kącik sówki
– Cześć, już jestem. To idziemy? – Marcin podchodzi do Magdy i Klary stojących przed szkołą nieopodal ulic Wawrzyniaka i alei Wojska Polskiego. Jest wrześniowe, późne popołudnie. Starsza z dziewcząt właśnie skończyła niedzielne zajęcia – szkoła dla dorosłych, do której się zapisała przed wakacjami wynajmuje sale w tym budynku.
– Tak, możemy iść. Lepiej być wcześniej, niż się spóźnić – Magdalena skierowała się w kierunku dosyć ruchliwej alei Wojska Polskiego – Dzięki za to, że ze mną idziecie na tą Szczecińską Noc Poetów – dodaje. Tego dnia akurat pogoda dopisuje, słońce grzeje, choć już nie tak, jak w pełni lata, a na niebie nie widać ani jednej chmurki.
– Nie ma sprawy, dasz radę – włącza się do konwersacji Klara – Przy okazji może napiszemy coś o tym wydarzeniu?
– Jasna sprawa, zrobi się też trochę zdjęć do publikacji w Codzienniku Kulturalnym – mówiąc to, chłopak pomachał z niewielką torbą na aparat fotograficzny.
– Miło, że nas zaprosili. Prezes zaprosił mnie nawet do uczestnictwa w eksperymencie poetyckim. Nazywa to polifonią poezji. Wysłał mi już wiersz – dziewczyna zerknęła na chłopaka i siostrę – Mam napisać go jakby po swojemu, swoją poetyką.
– Ciekawe… – chórem odpowiedzieli Klara i Marcin – Dwie godziny szczęścia! – znowu powiedzieli jednocześnie, zahaczając o siebie swoje dwa najmniejsze palce i zaczęli się śmiać.
– No to wam się szczęści – Magda stara się nie myśleć o nadchodzącym występie. Znajdują się już przed Szczecińskim Inkubatorem Kultury, gdzie ma się odbyć spotkanie.
– Witam zdolną młodzież! – woła mężczyzna stojący na schodkach prowadzących do budynku.
– Dzień dobry – po kolei podali ręce prezesowi Stowarzyszenia Literackiego, Markowi Grzegrzółce. Magda wyciąga z torebki telefon, aby spojrzeć na zegarek. Jest za piętnaście osiemnasta.
– Mam nadzieję, że pojawi się coś na temat Szczecińskiej Nocy Poetów w waszym Codzienniku Kulturalnym?
– Pewnie, nie zmieniłam zdania od naszej poprzedniej rozmowy – Magda się uśmiechnęła do Marka – Klara, możesz iść do środka, my jeszcze zapalimy.
Młodsza siostra dziewczyny weszła razem z prezesem do Szczecińskiego Inkubatora Kultury, a Magdalena odpaliła papierosa i się zaciągnęła.
***
Wieczór mija przyjemnie i wesoło w sali kominkowej. Na środek wychodzą poeci i poetki, prezentując swoje wiersze, a co kilka wystąpień wybrzmiewa muzyka. Magdzie jednak coraz mniej się udziela ten nastrój – siedzi zestresowana i wpatruje się w kartkę ze swoim wierszem, czytając go po kilkanaście razy po cichu:
EKSTAZA POSEJDONA
Światło latarni prowadzi
w toń morską pełną
wapiennych skrawków serca
Słychać szum
szeptem zapraszający
w objęcia oceanu
Benzyna na wodzie
zajmuje się ogniem
który dotyka ciała językami
Wiatr przyspiesza
Fale brutalnie napierają
jesteś/są coraz głębiej
Dno drży z podniecenia
spienione tsunami zalewa ląd
Posejdon szaleje w ekstazie
– A teraz przywitajmy brawami młodą poetkę i redaktorkę Codziennika Kulturalnego, Magdę – słowa prowadzącego wydarzenie Marka Grzegrzółki wyrwały ją ze stresowego transu. Wyszła na środek sali. Oczy zgromadzonych na widowni były zwrócone w jej stronę.
– Ekstaza Posejdona. Światło latarni prowadzi… – przerwała, czując, że cała się trzęsie. Do tego stopnia jest to uciążliwe, że nie może odczytać kolejnych wersów, ponieważ ręka, w której trzyma kartkę też się trzęsie. Czuła wstyd.
– Może ja pomogę zestresowanej debiutantce – przerwał trwającą z dobrą minutę ciszę ksiądz, który siedział w pierwszym rzędzie – Mogę?- dodał, gdy znalazł się tuż obok Magdy. Ta bez słowa przekazała mu kartkę. Przeczytał wiersz bez zająknięcia, a potem rozległy się brawa. Prezes wręczył dziewczynie papierową torbę, w której znajdowało się kilka książek.
– Dziękuję – wydukała i usiadła zawstydzona między Marcinem, a Klarą.
– Nie przejmuj się, następnym razem pójdzie lepiej – odwróciła się do niej Żaneta Różycka ze Stowarzyszenia Literackiego – Wiersz mi się podobał, ale komicznie się go słuchało w wykonaniu księdza.
Dziewczyna pokiwała głową.
– Zamurowałam wiersz, dobrze, że znalazła się dobra dusza, która skruszyła kamień – pomyślała.