
Re(d)akcja
Re(d)akcja
Cykl: Prozatorski kącik sówki
Trwa lekcja godziny wychowawczej w wszechstronnej, oświetlonej słońcem sali szczecińskiej szkoły średniej.
– Chłopcy, dlaczego dokuczacie Magdzie? Tak niewolno – wychowawczyni, Sandra Goździkowska mierzy siedzących w ławkach uczniów surowym spojrzeniem – Już wiele razy o tym rozmawialiśmy.
Tymczasem dziewczyna, o której mowa najchętniej zapadłaby się pod ziemię. Nauczycielka miała rację – to nie pierwsza taka rozmowa. Było ich wiele i w niczym nie pomagały. Jej koledzy klasowi, albo jeszcze bardziej ją gnębili, albo było trochę czasu spokoju, a potem uderzali ze zdwojoną siłą. Czuje się trochę, jak Carrie z powieści Stephena Kinga. Ale Magda ma już plan.
– Przecież my tylko żartujemy – odezwał się chłopak, który demonstracyjnie szczerzył się z aluminiowym sreberkiem po kanapce w ustach – ona jest taka piękna, ja też mam złom w gębie zupełnie, jak ona.
– Jasiu, przestań – upomniała go nauczycielka. Dziewczyna doskonale wiedziała, że to przytyk do jej aparatu na zębach.
– No właśnie, przestańcie. Uwzięliście się na nią. Co ona wam zrobiła? To niedojrzałe… – tym razem odezwała się jedna z dziewcząt – A ty, Magda powinnaś się odgryźć. Za cicha jesteś.
– Nic. Ona jest brzydalem, Belzebubem… Ubiera się na czarno, słucha satanistycznej muzyki…
– Dość tego! – pani Goździkowska traci cierpliwość – Na korytarzu znalazłam kalendarz z nawypisywanymi obelgami. Magdo, czy on należy do ciebie? – zbliżyła się do niej i pokazała małą, bordową książeczkę.
– Tak… – wydusiła zaskoczona uczennica. Tego się nie spodziewała, nie zauważyła, że kalendarz zniknął z jej torby.
– Kto to zrobił? – to pytanie skierowane już było do klasy. Nikt się nie odzywał.
– Nikt się nie przyzna? – w sali panuje cisza, jak makiem zasiał – Dobrze, w takim razie wszyscy odpowiedzą za to zbiorowo. Zaraz wpiszę uwagę do dziennika.
– Mogę zobaczyć? – ciszę przerwała uczennica, która wcześniej broniła Magdy. Nauczycielka w milczeniu pokazała kalendarz dziewczynie – To przecież pismo Jaśką!
– Też mi się tak wydawało… Jasiu, masz coś na swoje usprawiedliwienie? – kobieta spojrzała w stronę chłopaka.
– To nie ja! – zaprzeczył – Może ona sama sobie nawypisywała te rzeczy, że jest głupim diabolicznym pomiotem, trędowatą…
– Skoro, to nie ty, to skąd wiesz, drogi Jasiu, co tam było? O tym nie mówiłam
– Ja… – zaczął chłopak, ale nauczycielka nie dała mu skończyć.
– Dość tego, wezwę twoich rodziców na rozmowę – w tym momencie zadzwonił dzwonek – To koniec lekcji na dzisiaj.
Klasa zaczęła zbierać swoje rzeczy do toreb i plecaków, a następnie wychodzić z pomieszczenia. To samo zrobiła Magda.
***
Ostatni dzwonnej stał się wybawieniem dla Magdy. Wyszła ze szkoły, ale na tym nie skończyły się nieprzyjemności.
– O, chłopak Belzebubicy przyszedł z kwiatkiem… Jak ty, chłopie wytrzymujesz z takim brzydalem? – Jasiek, stojąc w grupie chłopaków krzyczał doniośle, a jego widownia w postaci kolegów rechotała głośno – Chociaż ona lepiej do mnie pasuje. Jest ubrana na czarno, a ja na biało.
– Dziewczynie cisnęły się łzy do oczu, ale starała się ze wszystkich sił, aby one nie ujrzały światła dziennego. Podeszła do Marcina, który czekał na nią nieopodal szkoły.
– Cześć, chodźmy stąd – przywitała się szybko.
– Hej, skarbie, proszę – wręczył jej czerwoną różę, a ona mimo wszystko się uśmiechnęła. Na dworze jest ciepło, a na niebie nie widać ani jednej chmury. W sam raz na wycieczkę do Wieży Bismarcka, która znajduje się na Gocławiu.
***
– Może nazwiemy naszą gazetę internetową Codziennik Kulturalny? Co ty na to? – Magda siedząc na rozłożonym kocu pod Wieżą Bismarcka snuła plany na temat projektu, który zamierza uruchomić razem z Marcinem.
– To dobry pomysł – w jego głosie dało się usłyszeć entuzjazm – Pierwszym tematem może być nawet to miejsce, w którym teraz jesteśmy.
– Tak, można odwiedzić tez inne z takim urokiem. To w końcu kawałek historii Szczecina. Mamy też wiele galerii sztuki i inne miejsca kulturalne. Może też recenzujmy książki… – dziewczyna już oczami wyobraźni spoglądała z zapałem na periodyk, który ma powstać – Zmieniając temat, rozglądałam się już za pracą dla nas od wakacji. Może poczta kurierska? Szukają tam ludzi.
– Przy okazji można wydrukować ulotki naszej gazety i roznosić je razem z pocztą na tym samym rejonie – podjęcie tematu przez Marcina ucieszyło bardzo Magdę.
– Dobra myśl, to będzie świetna promocja i dotrzemy do czytelników – przytaknęła.
– A ty nadal zamierzasz zrealizować swój plan związany ze szkołą? Twoja matka nie będzie zbyt szczęśliwa…. – zauważył.
– Tak, wiem, ale już nie wyrabiam. Najgorsze są lekcje wychowania fizycznego i te, na których nauczyciel nie trzyma uczniów krótko. O przerwach już nawet nie wspominam, a osiemnastka, to najlepsza okazja… Dziwisz się mojej reakcji?
***
– Jak ty sobie teraz wyobrażasz swoją przyszłość? Zabrałaś papiery ze szkoły bez mojej zgody! – matka Magdy nie kryła zdenerwowania.
– Zabrałam, bo mogłam, a w szkole już nie wyrabiałam. Złożyłam dokumenty do liceum zaocznego, przyjęli mnie – dziewczyna starała się zachować spokój.
– Zaoczna szkoła?! Przecież wiesz, że ojciec może mi zabrać alimenty na ciebie! Jak ty w ogóle zamierzasz się utrzymać?!
– Znalazłam pracę.
– Niech ci będzie, zobaczymy, jak sobie poradzisz w życiu – kobieta wyszła z kuchni. Magda zrobiła to samo i udała się do swojego pokoju. Spojrzała na wiszący, na ścianie kalendarz – dzisiaj jest 21 czerwca, a ona zaczyna nowe życie.