Wiersze Emilii Mehmedov
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Poezja nie jest tylko sposobem wyrażania siebie, ale może być także próbą wyjaśnienia otaczającego nas świata, próbą odnalezienia drogowskazów na wodach życia. Taka właśnie jest twórczość Emilii Mehmedov zawarta w jej pierwszym tomiku Głębiny. Takie wiersze również są potrzebne. Książka ukazała się w tym roku nakładem Fundacji Wspierania Kultury Noc Poetów.

Lektura jest wędrówką przez osiemdziesiąt jeden wierszy, które zawierają w sobie różne aspekty życia. Zostają umieszczone w trzech rozdziałach: …z głębin, …krwią i żelazem, …dni usłane różami. Nie znajdziemy w tym zbiorze wierszy trudnych w odbiorze. Refleksje ułożone w wersy płyną nieprzerwanie od słowa do słowa, od utworu do utworu, dotykając w sposób bardzo bezpośredni tematów nurtujących podmiot liryczny, a może też Ciebie czytelniku w którymś momencie?
Z gąszczu wersów wyłowię te utwory poetyckie, które zwróciły moją uwagę. Zajrzyjmy do pierwszego rozdziału …z głębin, który – jak zapowiada autor wstępu Piotr Pawłowski– (…) prowadzi nas w meandry życia. Poetka, często w ostrych słowach, nazywa otaczającą nas rzeczywistość, próbuje szukać odpowiedzi, zdawałoby się na banalne pytania (…). Zajrzyjmy do wiersza widzę: widzę prawdę/ w oczach mi czernieje/ widzę kłamstwo/ i wyraźnie dostrzegam świat// w prawdzie/ serce mi się rozpływa/ w kłamstwie pęka/ patrząc na ten zły świat/ rozpadam się/ więc nie używam Oczu// nimi tylko wypatruję prawdy/ świat widzę…/ lecz na niego nie patrzę. To jedna z diagnoz otaczającej nas rzeczywistości postrzegana oczami podmiotu lirycznego, któremu nie brakuje krytycznego spojrzenia. Spojrzeniem obejmuje to, co zgodne z jego systemem wartości i niezgodne. A najwyższą wartością zdaje się być prawda, której wypatruje.
Zaletą tego tomiku jest to, że porusza tematy uniwersalne, z którymi zapewne każdy się kiedyś spotkał. Wspomniane wcześniej prawda, kłamstwo, świat, który nam się niekoniecznie podoba i niezgoda z nim. Na stronie jedenastej pojawia się zazdrość. Autorka poddaje także refleksji poznawanie drugiego człowieka w utworze nie wiesz: nie wiesz kim jestem// nie znasz mnie/ nie wiesz do czego jestem zdolna/ co kocham a czego nienawidzę// do czego dążę/ i dlaczego jestem tu/ a nie gdzie indziej// mogę ci o tym powiedzieć/ ale nie muszę// wszystko co we mnie widzisz/ może być iluzją którą stworzyłam po to/ aby poruszać się tu swobodniej// nigdy nie wierz mi do samego końca/ i nie lekceważ mnie w zupełności/ nie wiesz kim jestem/ i nie dowiesz się tego dostatecznie/ choćbyś spędził ze mną długie lata!// aby zgłębić człowieka/ potrzeba mnóstwo czasu (…) Zacytowałam fragment utworu, do którego nie potrzeba komentarza.
A czy my jesteśmy w stanie poznać poetkę, mając tylko przed sobą ten zbiór wierszy? Z pewnością nie do końca. To jest jej pierwsza książka, a kto wie, od jakiej strony pokaże się czytelnikowi poprzez kolejne utwory. Ta odsłona jednak zwróciła moją uwagę. Podmiot liryczny wykreowany przez autorkę jawi się jako ten, który przygląda się otoczeniu bliższemu i dalszemu, przygląda się ludziom i samemu sobie. Jest aktywnym słuchaczem. Mówi otwarcie o swoich spostrzeżeniach poprzez wiersze.
Na uwagę zasługują utwory poetyckie: tymczasowy użytkownik, w którym podmiot liryczny zwraca uwagę na to, co powtarzalne z pokolenia na pokolenie, krew, w którym autorka przewrotnie pisze, że krew nie woda/ nie kupimy jej w butelce// gdyby nią była/ można by pomyśleć:/ >>wojna to krwisty śmigus dyngus<< (…). W tym wierszu to, co krąży nam w żyłach staje się symbolem życia, tego, czego nie jesteśmy w stanie zdobyć dzięki bogactwu. Ponownie więc zaglądamy do świata wartości z podmiotem lirycznym. Zachęcam do zajrzenia również do utworów mam wiele, zawody dla innych, nic nowego.
Z kolejnym rozdziałem zatytułowanym …krwią i żelazem wchodzimy jeszcze głębiej w człowieczeństwo, do wnętrza samego siebie. Jak zwrócił uwagę autor wstępu, (…) Autorka prowadzi dialog z samą sobą, próbuje wytłumaczyć sobie otaczający ją świat, próbuje wytłumaczyć sobie tak naprawdę samą siebie. I co najciekawsze, robi to w sposób bardzo dorosły, krytyczny, ale szczery. (…) Trudno się nie zgodzić z Piotrem Pawłowskim. Ja chciałabym zwrócić uwagę na wiersze, które przyciągnęły mnie jak magnes i zatrzymały na chwilę przy sobie. Zatrzymały poprzez prawdy, które mogą być wskazówką, mogą być dobrą myślą lub taką, która ściągnie człowieka na ziemię, ale nie sprawi, że upadnie.
Trudno nie zwrócić uwagi na wiersz uparty marzyciel, w którym podmiot liryczny zachęca do sięgania po swoje pragnienia. Przy lekturze utworu dobry wróg odnajdujemy motywującą stronę w ranach i bliznach, które zostawiają po sobie niektóre zdarzenia. Przyglądamy się odwadze na stronie 43., która wbrew pozorom doskonale wie, czym jest strach. Chętnie przeczytałam utwór restauracja życie, w którym konsekwencje ludzkich działań są pokazane poprzez potrawy, które sobie przygotowaliśmy.
Rozdział kończy wiersz zatytułowany życie. Czym ono jest zdaniem podmiotu lirycznego? To szkoła/ w której nie da się/ poprawić sprawdzianów// ci bezwzględni nauczyciele/ nie pozwalają nam/ po raz drugi dotknąć/ tego samego dnia// kiedy nas uczą to na stałe/ jeżeli nie zapamiętujemy ich lekcji/ biją nas linijką po dłoniach/ tak długo aż zapamiętamy// to okrutna i najlepsza szkoła/ w której jesteś uczniem do końca życia (…).
Ostatni rozdział pod tytułem …dni usłane różami poświęcony jest uczuciom, które przecież również są częścią człowieczeństwa, częścią wartości. Uczuciom do drugiej połówki, do rodzica, a nawet Boga. Moją uwagę zwrócił utwór słońce i księżyc: Księżyc nie za wiele różni się od Słońca/ oboje dają mi nadzieję/ Słońce na jasny dzień/ Księżyc na jasną noc// bo wszystko co ciemne/ kojarzy się z jednym/ śmiercią// i kiedy ich nie widzę/ przygnębiona wstaję/ i przygnębiona umieram// więc jakie to ważne aby/ znaleźć kogoś kto będzie/ dla mnie Słońcem i Księżycem.
Lektura zbioru wierszy pod tytułem Głębiny była interesującą podróżą przez różne sfery życia, które nie zawsze jest usłane różami i dobrem. Podróżą, w której mogłam odwiedzić razem z podmiotem lirycznym różne zakamarki świata, przyjrzeć się ich skrawkom. Ta książka z pewnością jest trafnym wyborem, gdy będziemy potrzebować literatury, która nas zmotywuje, pokaże obie strony medalu i zachęci do sięgania po to, czego pragniemy. Warto wspomnieć, że debiut poetki zapłonął w tym roku podczas Nocy Poetów w Reczu.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki Autorce.
O autorze
Szczecinianka, blogerka, wierszokletka, dziennikarka, członkini Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie. Jej dziennikarski debiut miał miejsce w grudniu 2009 roku na łamach bezpłatnego kwartalnika fantastyczno-kryminalnego „Qfant” – ukazał się wtedy wywiad z pisarzem, Stefanem Dardą. W 2010 roku została wyróżniona w konkursie dla dziennikarzy obywatelskich „Żywe Miasto” zorganizowanym przez portal mmszczecin.pl za jeden z artykułów z cyklu „Ocalić od zapomnienia”, w którym pisała o zapomnianych i zaniedbanych zabytkach Szczecina. W dodatku kulturalnym „Poliartyzm” przy „Wieściach Polickich” pełniła funkcję redaktora naczelnego (2015-2016). Publikowała teksty prasowe również na łamach „Prestiżu. Magazynu Szczecińskiego”, „Wyjątku”, „Pryzmatu Literackiego”, Wieści Polickich” oraz pisała teksty dla „SzczecinBloga”. Prowadzi również bloga pod nazwą „Edis Anonima Art” na temat kultury i literatury, ale porusza sporadycznie inne tematy. Jej utwory poetyckie można znaleźć w „Pegazie Lubuskim”, „Poezji Dzisiaj”, almanachach Korytowskich Nocy Poetów oraz antologii „Przepływający świat słowa”. Wiersze w trzech edycjach Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Józefa Bursewicza „O Złotą Metaforę” znalazły się pośród „wierszy zauważonych”, a w czwartej jej zestaw został wyróżniony. Autorka tomów poezji „Roztańczony atrament” i „(nie) z tej bajki”. Inicjatorka akcji „Przygarnij wiersz – on nie gryzie”, która promowała poezję szczecińskich literatów.





