
Poezja Doroty Czerwińskiej
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Sprawdź, gdzie kupić
Poezja… ma tyle oblicz, ilu poetów, ile poetyk, ile stylów. Dzisiaj chciałabym zaprosić do poznania twórczości poetyckiej członkini Polskiego Stowarzyszenia Haiku, autorki tomiku haiku pod tytułem nieboziemia, nauczycielki edukacji wczesnoszkolnej, terapeutki pedagogicznej, trenerki umiejętności społecznych Doroty Czerwińskiej. Jej książka zatytułowana Ba!Lans! ukazała się nakładem Fundacji Duży Format w 2024 roku. Lektura tego tomiku wierszy była podróżą pełną tego, co lubię: gry słowem, odkrywania znaczeń.
Poetka do tej pory publikowała w Nowych Myślach, Helikopterze, Afroncie, eleWatorze, Migotaniach, Post Scriptum, Przekroju i Akancie. A teraz zajrzyjmy do tomiku Ba!Lans! Tytuł mówi nieco głośniej, a może krzyczy? Na to wskazywałyby wykrzykniki zawarte w tytule. Samo słowo oznacza przechylanie się w różne strony dla utrzymania równowagi lub skłanianie się ku różnym możliwościom lub sprawom z zachowaniem równowagi między nimi. Czy właśnie to odnajdziemy w wierszach Doroty Czerwińskiej? Moim zdaniem zawarte w tomiku wiersze mogą odzwierciedlać poszukiwania balansu wśród wielu ludzkich spraw, zdarzeń, czy obrazów znanych nam ze współczesnej rzeczywistości.
Spotkanie z poezją na linii metra
Przez podróż literacką będącą lekturą tomiku wierszy Ba!Lans! Doroty Czerwińskiej prowadzą czytelnika tytuły rozdziałów: na linii metra, na obcasach, na języku. Wiersze autorki są pełne aluzji, co sprawia, że odgadywanie znaczeń jest znacznie ciekawsze. Wersy dotykają spraw znanych współczesnemu człowiekowi, a jednocześnie wywołują refleksję. Niezależnie, czy podążamy właśnie metrem, czy stukamy obcasami o chodnik, idąc nieco wolniej, pieszo, zawsze coś pozostanie na naszym języku… nawet, jeśli nie jesteśmy poetami. Na okładce tego zbioru znajduje się ilustracja Darii K. Kompf.
Zajrzyjmy do pierwszego rozdziału, a może przystanku, na którym człowiek się zatrzymuje na chwilę, mknąc przez życie z szybkością metra? Zwrócił moją uwagę ten wiersz: spokojnie było w KFC/ kontemplując/ podgryzaliśmy// na zewnątrz huczało/ genetyk pracował nad stworzeniem/ kury o czterech udach/ by zmniejszyć zapotrzebowanie na rzeź/ synoptycy ostrzegali// popiliśmy/ żeby strawić. Nosi tytuł: p(odcięci). Bardzo wyraziste są tutaj elementy współczesności. Bo kto nie zna jednej z popularniejszych restauracji? Huku miejskiego? I różnego rodzaju rozwiązań dzięki nauce zwanej genetyką. Jednak daje się tutaj wyczuć pewien stopień ironii i absurdu. Ale absurdów w życiu współczesnego człowieka jest pod dostatkiem.
Już na następnej stronie znajdziemy utwór dewaluacja jabłek (wąż wychodzi ze skóry): ludzie stworzyli własne jabłonie/ dostałem kosza/ leżę/ nie trawię// więc desperacko// dla miękkich butów/ poświęcę skórę// skuszę. W moim odbiorze widać tutaj nawiązanie do historii biblijnej Adama i Ewy, którzy po zjedzeniu jabłka z drzewa poznania dobra i zła zostali wygnani z raju. Tylko to drzewo rosło w raju stworzonym przez Boga, a w wersach Doroty Czerwińskiej twórcą jest człowiek. Znajdziemy również takie zwroty znane z mowy potocznej, jak dostać kosza, nie trawić, czy skusić. Ich obecność tworzy nowy wymiar motywu użytego w utworze, a jednocześnie czyni go bardziej współczesnym. Nie zabrakło węża i zrzucania skóry dla miękkich butów. Po lekturze tego wiersza przypomniało mi się powiedzenie: nie chodziłeś w jej/jego butach. W swoich zapewne tak. Czy trafnie?
Moją uwagę zwróciły również wiersze nieprzejrzystość, wyzwolenie, jak można przerzucić, czy mury runą. W każdym z nich obecny jest człowiek, w każdym z nich podmiot liryczny zwraca uwagę czytelnika na inny skrawek jego egzystencji – niezwykle bogatej, w obrazy, emocje, odczucia, jak dobrze się jej przyjrzymy.
Szlakiem wierszy na obcasach
Kolejny rozdział zatytułowany na obcasach otwiera wiersz: moja przestrzeń w watasze bardzo osobista/ nie wolno jej przekraczać a przepisy RODO/ kłują w oczy tych którym przyszło gnieździć się w tunelach/ albo w przejściach podziemnych gdzie każdy przechodzień/ mijając wbija mnie w chodnik stukotem obcasów/ czasem roznieci zapach jakiejś drogiej wody/ beznamiętny i piękny jak róża z atłasu// moja przestrzeń szeroka i na tyle jasna/ na ile chcę otworzyć okna ku zachodom/ nie ma smrodu hałasu tylko czarne koty/ mrucząc tu oczekują życia/ w siódmym niebie. Już w zacytowanych wersach znajdziemy obcasy z tytułu rozdziału.
Przestrzeń nasza prywatna, osobista jest niezwykle ważna i nie każdy ma do niej wstęp. Jednak poetka zaproponowała czytelnikowi wstęp do napisanych przez nią wersów, podsuwając mu swoją książkę. Zajrzyjmy więc do wierszy, w jednym z nich ponownie mamy motyw biblijny. Czy takiego raju byśmy chcieli? Utwór nosi tytuł kokosy: w prawdziwym raju kobiety/ pochylają się nad herbatą/ a litościwy nadzorca/ wsuwa do rozkołysanych na ich plecach koszy/ co jaśniejsze pędy// kornak na grzbiecie słonia/ wybija piętami wspólny rytm/ pobrzękując łańcuchem/ idą do wodopoju/ pachnie biedą sokiem palmowym/ ufnością i pogodzeniem// w prawdziwym raju mahoniowy Adam zapodał im drewniane jabłko// nie do zgryzienia.
Z obrazu nie do końca rajskiego raju wędrujemy wzrokiem ku niebu: mówią że przyszłość zapisano w gwiazdach/ żadna korekta fabuły nie zmienia// zawsze gdy patrzę w roziskrzone niebo/ dostrzegam tylko mały wóz i chaos/ rozgoszczę się więc w moim przeznaczeniu// pegaz psy gończe wielka niedźwiedzica/ będą migotać morse’em trąbić na mnie/ lecz się zakopią w pyle zawstydzenia// gdy niczym trąba z desperacką gębą/ w chłopskiej furmance dopłynę do ciebie// gwiazdo polarna. Podmiot liryczny odrobinę ilustruje nam swoje spojrzenie na motyw obecny w literaturze, czy nawet w filmie. Nie zliczę, ile razy spotkałam się z powiedzeniem, że przyszłość jest zapisana w gwiazdach. Może dlatego również tak chętnie ludzie czytają horoskopy. A na końcu wiersza jest jeden z najpopularniejszych punktów orientacyjnych na niebie, czyli gwiazda polarna.
Niewątpliwą zaletą wierszy Doroty Czerwińskiej jest obecność tego, co znajdziemy w życiu codziennym. Nie tylko przyszłość zapisaną w gwiazdach, również znane nam zwroty, ale też tematy bardzo uniwersalne. Na przykład przemijanie uchwycone w wierszu Pogodynka: Słyszę nowe prognozy, pobożne życzenia,/ motyl przykrył mi usta, a za oknem ptak,/ nie zatrzymam ich długo, wszak wszystko się zmienia.// Noce teraz są parne, zimne przebudzenia,/ więc w ciemnościach zachłannie przyswajam twój świat,/ słysząc nowe prognozy, pobożne życzenia.// Kiedy powieje chłodem, użyczysz ramienia?/ Gdzieś za nami są burze, a przed nami grad./ Nie będę trzymać długo, wszak wszystko się zmienia. (…) Ten utwór moim zdaniem mógłby być także piosenką. Jest bardzo rytmiczny.
Moją uwagę przykuły również wiersze matka olka i ochronka. Obrazy zawarte w utworach nie są patetyczne, ale pozwalają odkrywać wielość znaczeń, przywołują na myśl skojarzenia z codziennymi sytuacjami, niewyidealizowanymi, bez upiększeń, bez wygładzeń, a mimo to lirycznie. Choć wierszu matka olka zrobiło się nawet dosyć ostro.
Ostatni rozdział tomiku Ba!Lans! Doroty Czerwińskiej
Choć słowa towarzyszyły czytelnikowi przez dwa poprzednie rozdziały, to właśnie one otwierają ostatni rozdział zbioru wierszy Doroty Czerwińskiej. Są nie tylko formą, ale również bohaterami pierwszego wiersza w trzeciej części książki zatytułowanej na języku: są takie słowa które wnoszą/ chłód dreszcz zawieje/ i ponoszą/ dumę z miłością – ich istnienie/ głęboko w ziemię// niewiele słyszysz ale czujesz/ biegnąc do przodu – coś hamuje/ coś głuche tępe niewidoczne/ – nad wyraz mocne// gdy rozmasujesz drętwą duszę/ każde z tych słów podstępnie wzruszy/ i drobnym kiełkiem się przebije/ by wygryźć siłę// są takie słowa które dzielą/ myśli na czworo – kto dlaczego/ i po co wbija je do głów// ach szkoda słów.
Niewątpliwie słowa mają wielką moc, mogą budować, rozbudowywać, powoli niszczyć i rujnować, ale nie tylko słowa są bohaterami tego rozdziału. Na uwagę zasługuje również wiersz Dzieło, który rozpoczyna się od wersów: Brodził przez wersy poeta przejęty./ Tłoczył emocje, zwidy i obrazy,/ wybijał słowa, by dojść do puenty. (…). Po dalszy ciąg zapraszam do książki. Pojawia się więc motyw samego pisania wierszy, ale również, szczególnie w ostatniej zwrotce wątek ich odbioru: (…) Krytyk wypalił chyba cztery skręty/ (nie mógł na trzeźwo brnąć – bez urazy)./ Ostro popłynął, rolą swą przejęty/ i zatopionej nie wyłowił puenty.
Darzę szczególną sympatią wiersze autotematyczne, ilustrujące proces twórczy. Ten utwór z przymrużeniem oka szczególnie mi się spodobał. Jednak słowa znajdziemy nie tylko w wierszach, nie tylko w powieściach, nie tylko w tekstach krytyków, ale także w szeroko rozumianej przestrzeni internetowej: o belfrzy nowomodni w wyciągniętych portalach/ bieliźnie która pije skarpetach z dziurą w wątku i bez splotu/ z waszej katedry spadają słowa ciężkie jak motyle/ i rozbijają się o parkiet przełamując stare meta/ fory// a buta się chwieje jak okręt pijany/ przebrzmiały razem z buntem poetów wyklętych (…) – to fragment utworu. Moim zdaniem może on ilustrować wiele środowisk, nie tylko użytkowników portali społecznościowych, ale również konwersacje poza sceną on-line.
Poruszył mnie wiersz środek ciężkości: spaliłem prawie wszystkie mosty/ został tylko zwodzony/ jednoskrzydły jak anioł/ od/ specjalnej troski/ do/ uwiecznienia// on zwodzi ja zwodzę ty schodzisz/ ostatnie przęsło// zacięte// twarde myśli/ ubijają mgłę/ wśród razów czuję/ a może wiem// poślizgnę się na tym moście/ bezgłośnie. Nie tylko słowem można doprowadzić do tego obrazu, ciągiem zdarzeń, czynów, postanowień. A nie wszystko da się odbudować, czasem odbudowa mostów bywa trudniejsza, niż ich stawianie po raz pierwszy.
Koniecznie warto zajrzeć także do utworów Podział, pokornie-nie, STOS. Powtórzę raz jeszcze, słowa mają wielką moc. Można się nimi zachwycać, tworzyć z nich wersy, a później wiersze, które skłaniają do refleksji, oddają określone spojrzenie na otaczającą nas rzeczywistość. Można tak je układać, by powstała gra słów, którą będzie można rozwikłać znaczeniowo. To niewątpliwie udało się autorce tomiku Ba!Lans! Dorocie Czerwińskiej. Zawarłam w tekście swoje odczyty wierszy, ale czy dotarłam do puenty? Tego nie wiem. Ale próba dotarcia do niej była ciekawą przygodą.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki Fundacji Duży Format.
O autorze
Szczecinianka, blogerka, wierszokletka, dziennikarka, członkini Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie. Jej dziennikarski debiut miał miejsce w grudniu 2009 roku na łamach bezpłatnego kwartalnika fantastyczno-kryminalnego „Qfant” – ukazał się wtedy wywiad z pisarzem, Stefanem Dardą. W 2010 roku została wyróżniona w konkursie dla dziennikarzy obywatelskich „Żywe Miasto” zorganizowanym przez portal mmszczecin.pl za jeden z artykułów z cyklu „Ocalić od zapomnienia”, w którym pisała o zapomnianych i zaniedbanych zabytkach Szczecina. W dodatku kulturalnym „Poliartyzm” przy „Wieściach Polickich” pełniła funkcję redaktora naczelnego (2015-2016). Publikowała teksty prasowe również na łamach „Prestiżu. Magazynu Szczecińskiego”, „Wyjątku”, „Pryzmatu Literackiego”, Wieści Polickich” oraz pisała teksty dla „SzczecinBloga”. Prowadzi również bloga pod nazwą „Edis Anonima Art” na temat kultury i literatury, ale porusza sporadycznie inne tematy. Jej utwory poetyckie można znaleźć w „Pegazie Lubuskim”, „Poezji Dzisiaj”, almanachach Korytowskich Nocy Poetów oraz antologii „Przepływający świat słowa”. Wiersze w trzech edycjach Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Józefa Bursewicza „O Złotą Metaforę” znalazły się pośród „wierszy zauważonych”, a w czwartej jej zestaw został wyróżniony. Autorka tomów poezji „Roztańczony atrament” i „(nie) z tej bajki”. Inicjatorka akcji „Przygarnij wiersz – on nie gryzie”, która promowała poezję szczecińskich literatów.