
Obrazy (nie tylko) dni w wierszach Michała Kozłowskiego
Obrazy (nie tylko) dni w wierszach Michała Kozłowskiego
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Sprawdź, gdzie kupić

Fot.: Adrianna Rauhut.
Trudno odmówić sobie spotkań z poezją nawet w święta. Każdy autor odkrywa przed czytelnikiem nowe przestrzenie obrazowe, słowne. Postanowiłam sięgnąć po tomik kolejnego poety, którego czytałam po raz pierwszy. Jest nim Michał Kozłowski. Wydał w 2024 roku zbiór utworów poetyckich zatytułowany Pierwszy dzień bez złych wiadomości. Książka ukazała się nakładem Fundacji Duży Format.
Co mi przyniosła kolejna wędrówka, podczas której delektowałam się wersami i obrazami poetyckimi? Refleksję nie tylko o poezji, ale też o współczesnym nam czasie… o człowieku, który – jak to zwykle bywa – jest obecny w wierszach. Twórczość literacka, która dotyka tematów nam bliskich jest niezwykle uniwersalna, skłania do tego, by podczas tej codziennej gonitwy na chwilę się zatrzymać i pogrążyć się w refleksji. Czy taka właśnie jest poezja Michała Kozłowskiego?
Pierwszy dzień bez złych wiadomości Michała Kozłowskiego
Michał Kozłowski jest nie tylko poetą, ale również autorem tekstów piosenek. Zostając jednak przy poezji, w jego dorobku znajdują się takie zbiory wierszy, jak Gadanie (2014), Nie myśl o mnie źle (2017), Wkrótce będziemy na ty (2018), czy Cudny chłopak (2020). A ten tekst poświęcam tomikowi, który od samego początku mnie zaciekawił. Przyciąga do siebie już samym tytułem: Pierwszy dzień bez złych wiadomości. 365 dni w roku, 40 wierszy, wiele wersów w oczekiwaniu na ten pierwszy dzień, w którym stanie się coś dobrego? A może zaświeci słońce?
Świat może bombardować człowieka nie tylko tymi dobrymi wiadomościami, ale też tym gatunkiem wieści nienajlepszych. Dotykają one bezpośrednio nas, naszej codzienności, pochodzą od rodziny, przyjaciół i znajomych, a nawet obcych ludzi spotykanych na ulicy. Nie jest tajemnicą, że media dostarczają nam na co dzień tysiące nieciekawych wieści i nie szczędzą tego przeciętnym obywatelom. W tym brutalnym świecie warto doceniać to, co jest dobre i naprawdę się zdarza. To jedna z moich pierwszych refleksji podczas lektury tomiku Michała Kozłowskiego pod tytułem Pierwszy dzień bez złych wiadomości.
Jaki jest pierwszy dzień bez złych wiadomości? Sprawdźmy: Bóg zbawia za darmo./ Jezus bardzo cię kocha./ Przebaczył ci wszystkie grzechy./ Nie ma takiego,/ którego by nie mógł./ Nie umrzesz,/ będziesz żył wieki.// Na Krzakach rdzawy deszcz./ Usypiam, usypiając córki. Motyw wiary chrześcijańskiej pojawia się nie tylko w tym wierszu. Mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać, że pierwsza zwrotka jest wyrazem głębokiej wiary, podobne słowa możemy usłyszeć również w kościele. Ale czy na pewno?
Wiara od wieków była tym, co towarzyszy ludziom. Ona wyjaśniała świat, była drogowskazem, nośnikiem wartości etycznych oraz nadziei, również pozwala wierzyć, że śmierć nie jest naszym końcem. Wierzyć, że błędy, złe uczynki… wszelkie odstępstwa od norm niesionych przez wiarę zwane grzechami zostaną nam wybaczone. I będziemy mogli odrodzić się na nowo, zacząć jeszcze raz od nowa… i doczekać tych dobrych dni. Nic więc dziwnego, że motyw wiary chrześcijańskiej w wersach Michała Kozłowskiego dopełnia obraz współczesnego nam świata.
Obrazy w wersach Michała Kozłowskiego
Poprzednio cytowałam ostatni z wierszy w tomiku Pierwszy dzień bez złych wiadomości Michała Kozłowskiego, a teraz zacznijmy od początku: Dokąd lecą samoloty, które lecą bez nas?/ Jest więcej oceanów, niż dobrych ludzi?/ Nowe dowcipy są potrzebne jak nowe wiersze./ Kiedyś czteropak teraz dobry chłopak.// Czekam na pierwszy dzień bez złych wiadomości,/ bo noszę w sercu kamień, który podchodzi mi do gardła,/ jak ludzie, którzy podchodzą pod mój dom. Dwa pierwsze wersy same w sobie nakreślają czytelnikowi tematykę, a w samym jej sercu jest człowiek i natura ludzka. Obrazy poetyckie są surowe, jak rzeczywistość, z której zdaje sobie sprawę człowiek już dojrzalszy. Nie ma tutaj upiększeń, czy kwiecistych, delikatnych słów.
W tomiku nie ma rozdziałów, są po prostu wiersze, ale ich kolejność i cała zawartość książki zdają się być precyzyjnie zaplanowane. Tworzą spójną całość. Jakiś czas temu zostałam zapytana, w jaki sposób czytam tomiki poezji. Odpowiedziałam bez wahania, że od początku do końca, choć zdaję sobie sprawę z tego, że są też tacy, którzy czytają utwory ze zbiorów wierszy wyrywkowo. Książkę Pierwszy dzień bez złych wiadomości również przeczytałam od początku do końca, ale są w niej wiersze, do których będę chętnie wracać. To właśnie im postaram się poświęcić najwięcej uwagi w tym tekście.
Już kolejny wiersz nosi tytuł Pierwszy dzień złych wiadomości. Pojawia się w nim Kaczor Donald, który nasuwa mi skojarzenia z dzieciństwem. Sama w pewnym momencie lat dziecięcych czytałam komiksy, których bohaterem była ta postać. Znam ją również z bajek i zapewne nie jestem jedyna. W wiersz został wpleciony bardzo uniwersalny motyw. A co jest tą złą wiadomością? Zajrzyjmy do utworu: W młodości przez krótki czas jąkałem się./ To właśnie wtedy kolekcjonowałem/ Kaczora Donalda./ Pamiętam jak chodziłem od kiosku do kiosku/ w poszukiwaniu nowego numeru./ Za każdym razem nie byłem w stanie wypowiedzieć formułki:/ >>Przepraszam, czy jest może nowy numer Kaczora Donalda?<<// Byłem spalony u wielu sklepikarzy./ Było mi po prostu wstyd,/ że nie potrafiłem wypowiedzieć się,/ powiedzieć czego potrzebuję.// Kupić Kaczora Donalda. W moim odbiorze poprzez obraz z dzieciństwa, podmiot liryczny zwraca uwagę na potrzeby, które są ważne, choć w każdym wieku będą z pewnością inne.
Przewrotnie kolejny wiersz zatytułowany jest ostatnim wersem poprzednio zacytowanego utworu: Kupić Kaczora Donalda. Jednak w obrazie poetyckim zawartym w wersach nie jest postać przed chwilą wspomniana, a Jezus Chrystus. Po Kaczora Donalda chodzi się od kiosku do kiosku, a Chrystus w naszej sypialni/ na obrazie Kiko z 1980 roku/ jest coraz chudszy, coraz gorzej wygląda,/ jest całkiem bezbronny./ Zaczęły pojawiać się na nim fioletowe plamy,/ przebarwienia. Moim zdaniem zacytowany wiersz w sposób symboliczny może ilustrować obraz wiary chrześcijańskiej. Chrystusa, który nie może się bronić przed zakrzywianiem obrazu wiary. Chrystusa przebarwionego. Chrystusa opuszczanego wraz z odwracaniem wielu od kościoła i wiary. Chrystusa, od którego odwracają się domy, rodziny.
Zwraca uwagę również wiersz Pierwsze dni w szkole, w którym technologia zastępuje drugiego człowieka, wypełnia pustkę i rekompensuje samotność. Obecnie trudno znaleźć osobę, która nie ma telefonu komórkowego. Nie tylko sprawia on, że mamy kontakt z ludźmi, ale też pozwala stworzyć pozorną obecność w życiu innych, niezależnie, czy inni tego chcą, czy nie. Nawiązanie do szkoły, która uchodzi za pierwsze miejsce w życiu dzieci, w którym kształtujemy relacje, uczymy się funkcjonowania w społeczeństwie, jest niezwykle wymowne. Jak czytamy w ostatnich wersach utworu, (…) Musisz z nimi być choćby nikt/ nie był tobą zainteresowany.// Później, jako pierwszy w klasie miałem telefon.
Z relacji przechodzimy do uczuć wraz z wierszem Drugi dzień złych wiadomości: Co mam podpalić tymi zapałkami?/ Świat, który od dawna już płonie?/ Czy moje zmarznięte serce,/ którego nie mogę ogrzać,/ kiedy mnie opuszczasz? Ten obraz nie wygląda szczęśliwie. Czy zaglądając do utworu Ojcieć również przyglądamy się relacji? Już w tytule znajdujemy grę słowną. To jest Oj, cieć, czy Ojciec? Czytamy: Wolałbym spać niż pilnować./ Kiedyś byłem lepszym cieciem./ Teraz zależy mi tylko na tym,/ by nic nie jebnęło na mojej zmianie.// By nic nie jebnęło/ w godzinach mojej służby. Obraz poetycki wprost przedstawia pracę, nadzieję, żeby nic się złego nie stało. Ale, czy rodzic również żyję taką nadzieją? Trzy ostatnie wersy są ostre, wręcz wulgarne, ale przywołują zwrot, którego nie jeden człowiek używał w sytuacji codziennej.
Warto zajrzeć również do utworów Dużo elektroniki, mało energii, Dlaczego nie możemy ciągle podróżować, Mój fitness, I don’t speek English very well, Kolczasty, Zamarzam w środku słonecznego lata, Dlaczego lubię latać, czy Chujowy bez alkoholu. W wielu wierszach Michała Kozłowskiego trudno nie zauważyć gry słownej, aluzyjności. Bardzo lubię tego rodzaju poezję, ponieważ pozwala ona zatrzymać się na dłużej przy utworze i odkrywać znaczenia wersów.
Nie znajdziemy w tomiku jednego wiersza na jeden dzień złych wiadomości, ale jest 24. dzień złych wiadomości, 43. dzień złych wiadomości, 5 marca, 100., 133., 214., 293, czy 365. dzień złych wiadomości, a pomiędzy nimi są również inne obrazy poetyckie, które poprzez tytuł nie wpisują się w ten szablon, ale mogą być również chwilami, dniami, tygodniami, miesiącami tych nienajlepszych wieści. Niektóre z nich przywołałam wcześniej.
Po dniach ze złymi wiadomościami…
Po dniach ze złymi wiadomościami, ale przed Pierwszym dniem bez złych wiadomości jest Najlepszy wiersz: Nareszcie mam pewność, że istniejesz./ Patrzę w oczy Karolinie/ i wszystko mi jedno, co będziemy robić,/ co będziemy jeść i jak się ubierzemy. Rysunek przypominający Jezusa na stronie obok dopełnia ten obraz. Czy podmiot liryczny po momentach doświadczeń odnalazł to, co najważniejsze? To, co wskazuje mu drogę lub to, co wcześniej zatracił?
Rysunki pojawiają się w całym tomiku Michała Kozłowskiego pod tytułem Pierwszy dzień bez złych wiadomości. Dopełniają obrazy zawarte w wierszach. Obrazy oszczędne w słowach wyrażających surowy, nieupiększony stan rzeczywistości. W tym tekście zawarłam swój odczyt wierszy, które znajdują się w tomiku. Jestem ciekawa Twojego odczytu, Czytelniku.
Dziękuję za egzemplarz recenzencki Fundacji Duży Format.
O autorze
Szczecinianka, blogerka, wierszokletka, dziennikarka, członkini Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie. Jej dziennikarski debiut miał miejsce w grudniu 2009 roku na łamach bezpłatnego kwartalnika fantastyczno-kryminalnego „Qfant” – ukazał się wtedy wywiad z pisarzem, Stefanem Dardą. W 2010 roku została wyróżniona w konkursie dla dziennikarzy obywatelskich „Żywe Miasto” zorganizowanym przez portal mmszczecin.pl za jeden z artykułów z cyklu „Ocalić od zapomnienia”, w którym pisała o zapomnianych i zaniedbanych zabytkach Szczecina. W dodatku kulturalnym „Poliartyzm” przy „Wieściach Polickich” pełniła funkcję redaktora naczelnego (2015-2016). Publikowała teksty prasowe również na łamach „Prestiżu. Magazynu Szczecińskiego”, „Wyjątku”, „Pryzmatu Literackiego”, Wieści Polickich” oraz pisała teksty dla „SzczecinBloga”. Prowadzi również bloga pod nazwą „Edis Anonima Art” na temat kultury i literatury, ale porusza sporadycznie inne tematy. Jej utwory poetyckie można znaleźć w „Pegazie Lubuskim”, „Poezji Dzisiaj”, almanachach Korytowskich Nocy Poetów oraz antologii „Przepływający świat słowa”. Wiersze w trzech edycjach Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Józefa Bursewicza „O Złotą Metaforę” znalazły się pośród „wierszy zauważonych”, a w czwartej jej zestaw został wyróżniony. Autorka tomów poezji „Roztańczony atrament” i „(nie) z tej bajki”. Inicjatorka akcji „Przygarnij wiersz – on nie gryzie”, która promowała poezję szczecińskich literatów.