
Zawsze będę Kozicą górską ze Szczecina
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Członkini i sekretarz Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie, autorka zbiorów poezji Pod baldachimem krwawnika, Aponia w ogrodzie, Cud oddychania i Sztuka (od)chodzenia oraz prozy Baśń o szczęściu, na koniec zeszłego roku w serii:akcent książkę: muz (wy)obcowanie. Małgorzata Hrycaj w rozmowie opowiada nie tylko o swoich inspiracjach.
Czy trudno jest nadać tytuł tomikowi wierszy?
Z pomocą przyjaciół – łatwiej. Tytuły pierwszych dwóch książek zawdzięczam poetkom: Magdzie Węgrzynowicz – Plichcie i Adzie Jarosz. Kolejne powstawały – można powiedzieć – samoistnie. Na przykład „Cud oddychania” był związany z pandemią koronawirusa, choć unikałam epatowania wierszami o tej tematyce. W Sztuce (od)chodzenia dominował motyw przemijania, ale dzięki redaktorce serii:akcent, Róży Czerniawskiej-Karcz Sztuka (od)chodzenia stała się też Sztuką chodzenia.
Twój piąty zbiór wierszy nosi tytuł muz (wy)obcowanie. Dlaczego?
Jest to poniekąd związane z okładką, bo z ilustracji autorstwa Marii Kuczary wybrałam zdjęcie artystyczne z aniołem, jak i z wierszami, z których wiele bezpośrednio lub w sposób zawoalowany odnosi się do muz Apollina.
Czyli tutaj widać więcej związków z wierszami…
Tak. Analizując swoje utwory, uznałam, że ciekawsze jest rozpatrywanie tych treści w kierunku „wyobcowania muz”, ponieważ otwiera się inna przestrzeń.
Jaka?
Rozważań, czy współcześnie muzy faktycznie obcują z nami, czy mogą mieć na nas wpływ. W tytule znajduje się rys dwuznaczności, co daje o wiele szersze spektrum patrzenia i dyskusji.
Muza jest aniołem?
Muza ma nas uskrzydlić. To niekoniecznie anioł, może to być po prostu „czyste” natchnienie albo człowiek. A patrząc na skrzydła postaci na okładce, nie wiemy, czy by ją uniosły, czy nie. Stąd też dwuznaczność, bo może to jest muza bezsilna, wyobcowana we współczesnym świecie.
A co byś określiła mianem swoich muz?
Góry, ludzi sztuki. U mnie występuje symultaniczne działanie wielu muz, co składa się na nadbudowę tego co materialne, powszednie. Nastroje wywołane przez krajobrazy, miejsca, do których wracam, literatura, muzyka, taniec… muza tańca ma twarz Justyny Kozłowskiej, choreografki i nauczycielki tańca etnicznego w Pałacu Młodzieży Pomorskim Centrum Edukacji w Szczecinie. Dalej teatr, kino, telewizja, a nawet historia, którą uwielbiam. To, co minione ma dla mnie największy urok, jak wpisane w przestrzeń miast zabytki. Cieszę się, że mogę dotykać tak wiele dziedzin sztuki.

Na zdjęciu Małgorzata Hrycaj. Fot.: Marcin Boduszek.
W książce pojawia się poeta, Jerzy Tawłowicz, którego aktywnie promujesz, dbasz, by o nim nie zapomniano.
Zostałam „naznaczona” mianem ambasadorki jego Pamięci przez moją przyjaciółkę – żonę Jerzego, Annę Tawłowicz. To był wszechstronnie uzdolniony artysta. W swoich poprzednich książkach miałam więcej utworów dedykowanych konkretnym osobom, natomiast w najnowszej znajduje się ogólna dedykacja Rodzinie i Przyjaciołom obcującym z muzami…; odrębna przypisana jest jedynie do utworu „wędrowanie z Jurkiem”. Chciałam go wyróżnić, ponieważ gdyby nie Anna i Jerzy Tawłowiczowie, to nie wiem, jak by się moja droga twórcza potoczyła.
Co masz na myśli?
Gdy byłam po raz pierwszy w Muzeum Jana Kasprowicza na Harendzie w Zakopanem, uczestniczyłam w wieczorze autorskim Wojciecha Kudyby. Był tam również Jerzy Tawłowicz. Choć nie poznałam go osobiście, mogłam wtedy zobaczyć i posłuchać jego śpiewu. Dopiero później zetknęłam się z wierszami Jurka, które mnie zachwyciły i zainspirowały do napisania wielu własnych. Jerzy Tawłowicz zmarł w 2012 roku. Napisałam wiersz ku jego Pamięci, który został wyróżniony w Konkursie Jednego Wiersza imienia Jerzego Tawłowicza organizowanym przez Tygodnik Podhalański. Pojechałam na Harendę jako laureatka i tam poznałam Anię. Od tego zaczęły się dla mnie liczne spotkania i wydarzenia literackie.
Zostaniemy w górach. W tomiku jest też wiersz napisany gwarą w przekładzie Joanny Słodyczki.
To już stało się tradycją, że w moich książkach, choć nie wszystkich, są wiersze przetłumaczone przez zaprzyjaźnioną poetkę, Joannę Słodyczkę, na gwarę podhalańską. W „muz (wy)obcowaniu” jest to wiersz „obawa”. Napisałam, go wiele lat temu, ale wśród wycinanek artysty, Grzegorza Dudały, których dziewięć zostało zaprezentowanych w mojej książce, jedna doskonale pasowała do tego utworu.
Gdyby góry były poezją, to jaką?
Góry są poezją. Wszelaką poezją: liryczną, metafizyczną, opisową, reportażu czy eksperymentalną. Trzeba pamiętać, że są zmienne i oprócz miłości mieć do nich szacunek, bo tam liryka w jednej chwili może zmienić się w dramat.
A stolica Pomorza Zachodniego jest ci bliska?
Nie zapominam skąd pochodzę, Szczecin zawsze będzie częścią mnie. Jeżdżąc na spotkania literackie zawsze jestem wizytówką tego miasta. Z biegiem lat przekonałam się, że wszędzie najważniejsi są ludzie. Tu odnalazłam wielu podobnych sobie, obcujących z tymi samymi muzami, o nich też nie zapominam. Nawet kiedy ukochałam góry i czuję się góralką, zawsze będę Kozicą górską ze Szczecina.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Edyta Rauhut.
O autorze
Szczecinianka, blogerka, wierszokletka, dziennikarka, członkini Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie. Jej dziennikarski debiut miał miejsce w grudniu 2009 roku na łamach bezpłatnego kwartalnika fantastyczno-kryminalnego „Qfant” – ukazał się wtedy wywiad z pisarzem, Stefanem Dardą. W 2010 roku została wyróżniona w konkursie dla dziennikarzy obywatelskich „Żywe Miasto” zorganizowanym przez portal mmszczecin.pl za jeden z artykułów z cyklu „Ocalić od zapomnienia”, w którym pisała o zapomnianych i zaniedbanych zabytkach Szczecina. W dodatku kulturalnym „Poliartyzm” przy „Wieściach Polickich” pełniła funkcję redaktora naczelnego (2015-2016). Publikowała teksty prasowe również na łamach „Prestiżu. Magazynu Szczecińskiego”, „Wyjątku”, „Pryzmatu Literackiego”, Wieści Polickich” oraz pisała teksty dla „SzczecinBloga”. Prowadzi również bloga pod nazwą „Edis Anonima Art” na temat kultury i literatury, ale porusza sporadycznie inne tematy. Jej utwory poetyckie można znaleźć w „Pegazie Lubuskim”, „Poezji Dzisiaj”, almanachach Korytowskich Nocy Poetów oraz antologii „Przepływający świat słowa”. Wiersze w trzech edycjach Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Józefa Bursewicza „O Złotą Metaforę” znalazły się pośród „wierszy zauważonych”, a w czwartej jej zestaw został wyróżniony. Autorka tomów poezji „Roztańczony atrament” i „(nie) z tej bajki”. Inicjatorka akcji „Przygarnij wiersz – on nie gryzie”, która promowała poezję szczecińskich literatów.