7 maja 2024 Autor Edyta Edis Anonima Rauhut 0

Podróż po wiersz …z Różą Czerniawską-Karcz

Spread the love

Podróż po wiersz …z Różą Czerniawską-Karcz

Cykl: Rozrywki sówki

Kwietniowe 98. spotkanie w Pałacu Młodzieży-Pomorskim Centrum Edukacji w Szczecinie upłynęło pod znakiem podróży i rozmyślań… słowem nad chwilami, również nad słowami…

O książce Rozmyślam słowa… z Różą Czerniawską-Karcz rozmawiała Aneta Gawriłow.

Fot: Izabela Ginett.

W ostatni czwartek kwietnia 2024 roku odbyło się 98. spotkanie z cyklu W Pałacu literacko, ale nie takie, jak zazwyczaj. Mieliśmy do czynienia nie tylko z zamianą ról. Przypomnę, że zazwyczaj gospodynią wydarzeń z tego cyklu jest Róża Czerniawska-Karcz, a tym razem to ona była bohaterką, z którą rozmawiała Aneta Gawriłow. Jak mówiła autorka, jej książka Rozmyślam słowa… jest niejednorodna, to podróż dotykająca różnych zdarzeń życia. Jakich? Czyich? Cierpliwości. Dowiecie się wkrótce.

Spotkanie inne niż zwykle. Książka również. Ukazała się w serii:akcent, a każda publikacja z tej serii wydawniczej rozpoczyna  się wstępem. Czy na stronie dziewiątej z pytaniem A gdzie jest akcent? spotykamy się ze wstępem? Nie. A może to jeden z utworów składających się na książkę? Czyli na wstępie wiemy niewiele, bo – jak powiedziała sama Róża Czerniawska-Karcz – „napisałam książkę i nie będę się z niej tłumaczyć w jakimkolwiek wstępie”. Czytamy dalej: Zastanawiam się, gdzie postawić akcent …może na ostatniej sylabie? Dodaje, że każdy może ten akcent postawić gdzie indziej…, jeśli go odnajdzie.

Okazało się tymczasem, że uczestnicy spotkania jaki i sama pisarka dowiedzieli się, że drugie wydanie publikacji może mieć już gotowy wstęp napisany… w gratulacji od pisarek i pisarzy ze Związku Literatów Polskich Oddziału w Szczecinie. Owa odczytana laudacja mogłaby bowiem zostać odczytana również jako recenzja Rozmyślań…

Słów padło wiele podczas wieczoru, jak to przy rozmyślaniach, ale wybrzmiało również Milczenie głosem samej autorki: Przyglądałeś się milczeniu myśli Nikt ich  nigdy nie usłyszał Myśli są milczące jak cisza w kosmosie Stamtąd pochodzą mgliste i ulotne jak gwiezdny pył Kłębią się w nas i poza nami jak Idee przeczuwane  tylko… nienazwane To słowa szepczą szeleszczą mówią krzyczą wrzeszczą i są tylko namiastką Myśli Nieudolną próbą tworzenia świata którego nie znamy Milczenie Ono nie musi brzmieć By grać muzykę sfer.

Aneta Gawriłow po wnikliwej lekturze zbioru utworów zwróciła uwagę na powtarzalność niektórych słów. Dotarła do zestawu słów-kluczy. Jakich? Na przykład sen czy labirynt. Objaśnienie: ze snu wychodzi się jak z labiryntu. Budzi się dzień, który tez może się okazać labiryntem. Znaczenia, znaczenia… Zanim wybrzmiał jej głosem utwór Mówi do mnie dzień, dodała, że ten dzień przecież nie jest wcale taki zwyczajny. Nasuwa się pytanie, czy każdy dzień może się domagać wiersza o nim? Z kolei – jak mówiła Aneta Gawriłow – w Rozmowie o sekrecie – odsłoniła się głęboka wrażliwość narratorki. Wnioskuje też, że potrzeba słuchania siebie i innych wybrzmiewa w podtekstach całej książki. Autorka zwierzyła się, że teksty powstały dawno i niedawno, stąd ich różnorodność tematyczna, wątków czy gatunków, i nie utożsamiałaby się tak bardzo z bohaterką/ z bohaterkami. Jest tam któraś ona, któryś on, uniwersalni oraz indywidualnie niepowtarzalni.

Słuchający mogli zestawić dwa spojrzenia na zawarte w książce treści: prowadzącej spotkanie, czytelniczki-adresatki, Anety Gawriłow oraz autorki nadawczyni swego dzieła.

W książce Róży Czerniawskiej-Karcz utwory napisane dawniej mieszają się z nowszymi. Pojawiły się w prezentowanej publikacji te, które są dla autorki ważne. Które w nowym układzie zbudowały nową jakość, opowiedziały na nowo pewne historie, znane i mniej znane. Padło pytanie o nowy zapis. A jak to jest z interpunkcją? Jedni poeci rezygnują z niej, inni nie. W odpowiedzi bohaterka spotkania objaśniła swoje stanowisko; kiedyś pisała w zgodzie z normą językową, bo tak jej dyktowało zarówno poczucie estetyki jaki potrzeba jasnego przekazu, ale z czasem zrezygnowała z interpunkcji, szczególnie w tekstach nasyconych lirycznie, ponieważ interpunkcja stanowiła ograniczenia w muzyce wypowiedzi, burzyła potoczystość przekazu myśli, a przecież już w zamiarze tytułowym kryło się przesłanie – rozmyślam. Myśli nie mają ograniczeń, więc ich zapis był próbą oddania tychże przepływów… Do tak rozumianego procesu twórczego nawiązuje także tekst zatytułowany Sztuka makijażu. Poetka przekonuje, że z pisaniem wierszy/ z zabiegiem poetyckim jest podobnie, jak z makijażem, modą, stylizacją. Czasem wystarczy musnąć słowo puszkiem, by były gotowe do wyjścia w publiczną przestrzeń, a innym razem zdarza się, że nad tekstem pracuje się długo i mozolnie, aby stworzyć dyskretnym makijażem nowy wizerunek.

Zwraca uwagę tekst Pierogi:

wczoraj umarł czyiś ojciec zaraz potem być może urodziło się/ dziecko pada śnieg marznie Bałtyk w Libanie leje wymodlony/ deszcz lepię pierogi… gwiazda zgasła pojawiła się supernowa/ Ziemia Księżyc skrywa stygnie Słońce lepię pierogi… dzieci/ ze szkoły wracają rzucają śnieżkami dzwoni śmiech do drzwi…/ lepię pierogi… w Afganistanie Iraku Syrii Ukrainie głód strach/ śmierć tyle krwi tyle nienawiści… a ja lepię pierogi… wyrabiam/ miękkie pulchne ciasto nakładam smakowity farsz dokładnie/ zlepiam brzegi jak gdyby nigdy nic…

Fot.: Izabela Ginett.

Aneta Gawriłow powiedziała, że po raz pierwszy usłyszała go na Różance, gdzie były prezentowane wiersze konkursowe O wojenną metaforę, po agresji Rosji na Ukrainę. W objaśnieniu samej poetki motywacją do napisania pierwszej wersji tego tekstu było wydarzenie z życia osobistego, ale potem nastały takie, a nie inne okoliczności, więc zastąpiła w nim słowa i zamieniła miejsca. Jej zdaniem, tylko dotykamy słowami z emocji, tych wszystkich wiadomości, które docierają do nas ze świata. To w nas zmieniają one swój wymiar, wychodzą znów naprzeciw codzienności… by walczyć nimi poprzez dążenie do normalności, do zachowania elementów codzienności. Nasza codzienność jest częścią kosmicznego wymiaru swiata. Tym symbolem codzienności w utworze Róży Czerniawskiej-Karcz jest przecież właśnie lepienie pierogów.

W książce jest rozdział pod tytułem Ich ciemność przyjazna, który powstał na bazie doświadczeń z obcowania nauczycielki z uczniami niewidomymi i niedowidzącymi. To niezwykle budujące przeżycie. Wspomina relację z jednym ze swoich uczniów: ona przekazywała mu swoją wiedzę, a on wprowadzał ją w swoją przestrzeń, gdzie nie ma przeżywania światła, koloru, perspektywy, gdzie doświadczanie przestrzeni jest na odległość ręki, opuszka palca, który sunie po punktach pisma Braille’a.  Tu wybrzmiał jeden z utworów pod tytułem On, który rozpoczyna się następująco: ON – poza obrazem, poza perspektywą, tam gdzie świt jest tylko negatywem światła. Mieszka pod czarnym słońcem. Nasz bliski. W tym samym, w całkiem innym świecie. (…).

Nie zabrakło bajek i górzeńskich legend, Szczecina i Krakowa, innych miejsc, a także przypomnienia utworu, który może się kojarzyć ze wspomnieniem innego spotkania z cyklu W Pałacu literacko. Wspomnieniem 90., jubileuszowego wieczoru w Pałacu Młodzieży. Poetki i poeci zasiedli wtedy Przy stole Wiersza na zaproszenie Róży Czerniawskiej-Karcz. Ten utwór w książce Rozmyślam słowa… przywołuje obraz w pamięci. Czy Wam też się marzy wiersz przy twarzy?

Cóż, 98. wieczór w Pałacu był szczególny, bo Róża Czerniawska-Karcz świętowała tamtego dnia swoje urodziny. Czyli jeszcze jedna osobista przestrzeń poza wierszem, podzielona z przyjaciółmi… Po spotkaniu przy torcie, kawie i herbacie nie mogło zabraknąć rozmów kuluarowych nie tylko o literaturze.