
Warsztat
Warsztat
Cykl: Na faktach
Przystankami na drodze literackich dróg są różne miejsca. Jakie? Zacisze własnego mieszkania, tereny zielone takie, jak parki, czy lasy, kawiarnie przy herbacie, kawie, czy ciastku i wiele innych. Jednak każdy człowiek jest inny, każdego inne punkty na mapie przyciągają, w innych miejscach czuje się dobrze. Pewien poeta miał taką swoją oazę na uboczu drogi będącej jednocześnie granicą Polic. W tym mieście mieszkał od roku 1958, ale nie jest to miasto, w którym się urodził. Jego historia rozpoczęła się w Lwówku Śląskim, gdzie przyszedł na świat 13 października 1953 roku, a finał znalazła w szczecińskim szpitalu w 2016 roku, gdzie do samego końca tworzył i planował działania artystyczne.
Jak pisze Anna Słowińska z Regionalnego Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego w Policach, w którym Zbigniew Szyrwiel działał, (…) Kochał kobiety, łatwo się wzruszał, skromny, nie czekający na poklask, zawsze aktywny. Miał w sobie ogień, ale ten ogień nie był słomiany. Owszem, Zbyszek zapalał się nagle i gotów był realizować każdy projekt natychmiast. Ale gdy podjął decyzję, że coś zrobi, to już nie można było go od tego odwieźć. Pił za dużo kawy, za mało jadł, za mało spał, ale gotów był wziąć udział w każdym projekcie. (…)
Poezja z warsztatu
Zbigniew Szyrwiel swoje utwory poetyckie publikował między innymi w sieci. Pierwszy jego utwór pod tytułem Erotyk powstał w 2011 roku. Również od tego roku bardzo aktywnie angażował się w działania Regionalnego Stowarzyszenia Literacko-Artystycznego w Policach. Trzy lata później zaczął uczestniczyć w wydarzeniach szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Jak definiował poezję? Może wiersz zatytułowany Wytrych uchyli rąbka tajemnicy: Czym jest poezja. Drzwiami i oknem/Innego świata, bo kiedy czytam/ Strofy spisane klasycznym wierszem,/ Jestem jakoby pod innym niebem/ A świat ten różny i barw ma tyle./ Różnych odcieni i tak subtelnych,/ Mało kto zdoła za mną nadążyć,/ Kiedy je piszę, by mnie zrozumieć./ Nie podam klucza do duszy mojej./ Sam jego nie znam i nie stosuję./ Drzwi nie zamykam i nie rozumiem – / Po cóż otwierać chcesz je wytrychem. Samo pisanie stanowiło dla niego okazję do wyrzucenia z siebie gromadzących się emocji.
Zwykły warsztat nie każdy skojarzy ze sztuką, czy literaturą, ale to właśnie tam powstawały między innymi wiersze i książki Zbigniewa Szyrwiela. Oddawał się aktom twórczym w artystycznym nieładzie, wokół można było dostrzec liczne narzędzia. Nie przeszkadzał mu gorąc, czy chłód. Co tworzył? Wiele książek, które od początku wytwarzał samodzielnie. Nie tylko je pisał. W miejscu, gdzie one powstawały miałam okazję być w 2016 roku.
Amator introligator stworzył kilka tomików swoich wierszy, którymi obdarowywał swoich przyjaciół. Złożył także książkę zawierającą ponad 300 wierszy, którą zeszył na własnoręcznie wykonanej maszynie. Podczas mojej wizyty w warsztacie zgodził się pokazać, jak powstają jego publikacje. Wykonywał je samodzielnie, mając do dyspozycji wyobraźnię, umiejętności pisarskie, zapał do pracy, komputer, dzięki któremu składał książkę do druku, drukarkę oraz narzędzia. To już nie były tylko wiersze napisane przez poetę. To były wyjątkowe książki, co do tej pory uważam za cenne. Szczególnie w czasach, kiedy większość pozycji literackich wydawanych jest hurtowo w mniejszych lub większych wydawnictwach i drukarniach. Książka, w którą jedna osoba włożyła cały swój zapał i serce jest bezcenna. Krótko po jego śmierci ukazał się jego tomik wierszy wydany przez Regionalne Stowarzyszenie Literacko-Artystyczne w Policach. Pracował nad nim przez pięć lat, do swoich ostatnich dni, nawet wtedy, gdy był już w szpitalu.
Jak wspomina Anna Słowińska we wstępie do książki Imperium, (…) W tomiku w większości został zachowany pierwotny zamysł autora, na końcu jednak jest rozdział >>Tuż przed…<< wykraczający poza jego (i redakcji) plany, z tekstami poruszającymi, bo powstałymi w ostatnich dniach życia Zbyszka Szyrwiela, w szczecińskim szpitalu. Choroba nowotworowa, która tak szybko zmusiła nas do pożegnania, odebrała mu witalność, energię, ale nie odebrała mu pasji tworzenia. Do ostatniej chwili miał pod ręką zeszyt i długopis. Próbował też porządkować pewne notatki na laptopie, który przywiózł mu Stanisław Rapior. Siły pozwalały już na przepisanie paru linijek. Mimo to, snuł plany na przyszłość (…).
Wiersze i wspomnienia
Wiersze Zbigniewa Szyrwiela można znaleźć także w antologiach W blasku świec i Przepływający świat słowa. W 2016 roku otrzymał III nagrodę w kategorii O Metaforę Szczecińską w I Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Józefa Bursewicza O Złotą Metaforę i O Metaforę Szczecińską zorganizowanym w ramach Szczecińskiej Wiosny Poezji przez Związek Literatów Polskich Oddział w Szczecinie. W utworze poety pod tytułem Szczecin i perły nie da się nie zauważyć bogactwa stolicy województwa zachodniopomorskiego. Można przeczytać: Zamek Książęcy, Wały Chrobrego… Dajesz na dłoni/ Ziemio Szczecińska. Pierwsze Klejnoty swojej Korony./ Wystarczy spacer, we dwoje razem, po tych krużgankach,/Czy korytarzach. Po salach Anny i Bogusława// Zatrzyma Krypta albo Opera, czy też obrazy/ Mistrzów malarstwa. Poznasz bajeczne czytanie wierszy./Poznasz historię pierwszych Gryfitów, ich twór największy -/ Było potęgą (…).
Zbigniew Szyrwiel nie ustawał w tworzeniu coraz to nowszych dzieł w postaci wierszy, dzięki którym można było zaglądać do korytarza i pokojów jego duszy, a później składał z nich książki. Wspominały go poetki ze szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Małgorzata Hrycaj napisała: nie zdążyłam cię dobrze poznać/ ledwie napoczęliśmy beczkę soli/ zapamiętam twoją życzliwość/ uśmiech uśmierzający ból/tajemnicę długich włosów brody/ Rycerza w lśniącej zbroi/ nie zdążyłam cię dobrze poznać/ może nigdy bym nie poznała/ twoje imię w sercu schowam/ pro memoria z chwilą która trwać/ nie chciała z poetyckim uniesieniem/ dziś Baczyński t w o j e wiersze czyta…/ każdy wers znaczony pięknem życia. Z kolei u poetki, Krystyny Rodzewicz w wierszu wybrzmiewa już nie poezja, a rzeźba, z której Zbigniew Szyrwiel również słynął: wyrzeźbiłeś go/ z jednego kawałka lipy/ świeżo ściętej w moim ogrodzie// kozikiem/ jeszcze z harcerskich czasów/ wykroiłeś te jego oczy/ i patrzy na mnie teraz badawczo/ spod swych lekko przymkniętych powiek// gdy mi go wręczałeś/ przeczytałeś swój wiersz/ i głos Ci drżał// wczoraj odszedłeś/ w inne kraje/ i rzeźbisz w innej materii// dziś/ widziałam twoje najnowsze dzieło/ serce/ wyżłobione w obłoku// i teraz/ to mi głos drży/ gdy wspominam Ciebie.
Zbigniew Szyrwiel był człowiekiem, który nie tylko tworzył słowo, nadawał mu kształt, a nawet formę, ale także podejmował się inicjatyw promujących poezję. W ramach Zachodniopomorskiej Wiosny Poezji był jednym z głównych realizatorów projektu Okno na wiersz. W polickim Muzeum Skarb wyeksponowano ponad dwadzieścia okien i drzwi, na których znajdowały się utwory poetyckie. Były zapisane i przyozdobione tkaninami, kolorowymi papierami, tapetami wedle uznania artysty. Pracował również nad stworzeniem teatru na własnej, prywatnej ziemi. Miało to być miejsce, w którym mogłyby być prezentowane między innymi obrazy, albo odbywać się spotkania literackie. To miało być miejsce służące ludziom równie wrażliwym i twórczym, co sam Zbigniew Szyrwiel. Jak podaje Telewizja Policka oficjalne otwarcie budowli planowane było na październik 2016 roku. Jednak los miał inne plany. Artysta zmarł 29 września.