14 stycznia 2023 Autor Edyta Edis Anonima Rauhut 0

(Bez)imienni na ulicach świata

Spread the love

(Bez)imienni na ulicach świata

Cykl: Blogowe spotkania literackie

`Fot.: djedj z Pixabay.

Wiersz Mirona Białoszewskiego pod tytułem Do NN pomimo niewielu słów w nim zawartych, skłania do licznych przemyśleń wokół treści, formy oraz możliwych interpretacji. To jeden z tych utworów, które można uznać za wciąż aktualne. Podczas lektury wiersza przyszło mi do głowy pytanie: dla jak dużej części obywateli tego świata jesteśmy imienni?

Wiersz Mirona Białoszewskiego pod tytułem Do NN pomimo niewielu słów w nim zawartych, skłania do licznych przemyśleń wokół treści, formy oraz możliwych interpretacji. Sam twórca uznawany jest przez krytykę za poetę lingwistycznego. W tym nurcie autorzy nie unikają gier słownych.

W pierwszej kolejności chciałabym zwrócić uwagę na sam tytuł: Do NN. Można to rozumieć jako skrót od zwrotu Non notus, co z języka łacińskiego oznacza nieznany lub niewymieniony. Idąc tym tropem, można uznać, że słowa kierowane są do kogoś, kto jest z jakiegoś powodu nieznany, anonimowy dla podmiotu lirycznego, bezimienny. Dlaczego? Może ze względu na dystans w relacji między nim  a tą osobą? Może z powodu niewiedzy o niej? Jeszcze można przyjąć, że podmiot liryczny odczuwa jakiś rodzaj wspólnoty z NN, czuje się tak, jak on. Nasuwa to poczucie samotności, ale przyjrzyjmy się całemu utworowi, aby potwierdzić lub obalić tę hipotezę.

Trudno nie zauważyć, że utwór zaczyna się od przysłówka nagle i na nim się kończy. Sprawia to wrażenie pewnej formuły zamkniętej, w której autor umieścił fragment rzeczywistości. Jest to utwór nierymowany czterozwrotkowy. Każdą z nich można potraktować, jak mniejsze formuły.

Pierwsza zwrotka brzmi nagle/wycinasz się/ z pomieszanych form ulicy/ wypukłością nóg/twarzy// (…). Bardzo nagminnie stosowane przerzutnie sprawiają, że czytelnik zwraca uwagę na wyeksponowane nią słowa rozdzielone zakończeniem wersu. Zapamiętujemy więc: nagle wycinasz, form ulicy wypukłością, czy wypukłością nóg. Nie da się ukryć, że gdy czytamy wiersz na głos, przerzutnie mogą wybić nas z rytmu, niesie to za sobą pewną trudność dla recytatora. Jednak zwrotka ta tak naprawdę, gdy przeczytamy ją w całości zdaje się być jednym zdaniem. Nagłe wycinanie się z pomieszanych form ulicy może znaczyć, że bohater lub bohaterka liryczna może się odcinać od otaczającej rzeczywistości. Rzeczywistości, która jest czymś pomieszanym, czyli nieuporządkowanym, może nawet niepasującym do niego/niej, ale jednak formą, czyli czymś obowiązującym, narzuconym przez świat zewnętrzny, czy odgórne zasady. Ulica, która się tutaj pojawia przywołuje skojarzenie miasta, które przez wielu współczesnych artystów służy pokazaniu samotności w tłumie innych ludzi. Na to odosobnienie wskazuje również wycinanie się.

Kolejna strofa zdaje się wynikać z poprzedniej, być swoistym jej podsumowaniem: (…) zbliżasz się – pół/ mijam cię – pół (…). Tutaj nie ma już przerzutni. Każdy z zacytowanych wersów zdaje się być pełnym zwrotem. Kluczowe dla znaczenia wydają się tutaj czasowniki, a wymieniane słowa pół wskazują na pewną powtarzalność, jakby podmiot liryczny pisał o czymś, co jest tak codzienne, w żaden sposób nie wyróżniające się, jak mówienie dzień dobry i do widzenia. Rzeczownik pół wskazuje również na to, że te czynności są niepełne, nie do końca zgłębione, powierzchowne, czy też niepoznane.

Trzecia zwrotka jest już dalszym ciągiem refleksji podmiotu lirycznego: (…) jednakże mi szkoda/ tej zawsze jednej strony niewidzialnej!/ odchodzisz – pół/ ruch innych/ kroi cię/ w coraz drobniejsze/ kawałki// (…). Refleksja ta wyraża żal z takiego, a nie innego stanu rzeczy. Wspomniane już przerzutnie tutaj również się pojawiają, ale nie w takiej częstotliwości, jak to było w pierwszej strofie. Zwracamy uwagę na zwroty szkoda/tej, ruch innych/kroi, drobniejsze/ kawałki.  Przy czym powtarza się też konstrukcja z poprzedniej strofy: odchodzisz – pół. Wspomniany stan samotności w tłumie przy tym powierzchownym, niepełnym poznaniu staje się bardziej wyrazisty, a inni równie anonimowi zacierają wspomnienie o bohaterze/bohaterce lirycznej.

Ostatnia strofa jest podsumowaniem całości i zamyka nam cały wiersz: (…) nic mi z ciebie nie zostało/ nagle. Tutaj też mamy do czynienia z przerzutnią. Wspomnienie bohatera/bohaterki lirycznej zatarły się do końca.

Cały wiersz zdaje się być historią każdego z nas i jest bardzo aktualny, mimo że autor żył w latach 1922-1983. Ileż to razy mijamy na ulicy ludzi, których nawet nie poznając lepiej, bardzo szybko zapominamy. Często sami jesteśmy takimi osobami dla innych. Jesteśmy samotni w tłumie. Utwór przypadł mi do gustu, ponieważ jest oszczędny w słowach, a przy tym niesie ze sobą wiele treści. Mamy imię, tożsamość tylko dla niektórych, a dla wielu pozostajemy bezimienni spotkani w jakimś mieście na ulicy, w parku, w jakimś regionie, w kraju, w tym świecie, który dzielimy z innymi.