
Ciemna strona zasady wzajemności
Ciemna strona zasady wzajemności
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Pomysł na >>Zasadę wzajemności<< chodził za mną od dawna (…) – pisze w kilku słowach od siebie Agnieszka Peszek. Pomysł niewątpliwie ciekawy, który pokazuje, że tak powszechnie spotykana reguła społeczna może być również wykorzystana w złej wierze.
Zasada wzajemności jest najnowszą powieścią autorki kryminałów, Agnieszki Peszek. Została wydana w drugiej połowie 2022 roku. Pisarkę z pewnością znają między innymi czytelnicy cyklu książek o starszej aspirant Dorocie Czerwińskiej. W tworzonych przez nią fabułach zwraca niewątpliwie uwagę aspekt psychologiczny i obrazy przeżyć poszczególnych bohaterów. Można było to już zauważyć, biorąc do rąk jej pierwszą powieść pod tytułem Przez pomyłkę. Jak jest w przypadku Zasady wzajemności? Głównym bohaterem jest psycholog, Szymon Trojanowski.
Pomysł na >>Zasadę wzajemności<< chodził za mną od dawna. W zeszłym roku napisałam nawet spory fragment, ale po trzech tygodniach pojawił się mur. Odłożyłam historię, lecz sama idea krążyła wokół mnie jak nieznośna mucha, aż w końcu wszystkie trybiki zaskoczyły i powstała wciągająca historia, której nie chce się odłożyć. (…) – opowiada Agnieszka Peszek. Jak dodaje w dalszej części Kilku słów od siebie, gdy powstawała jej pierwsza książka, pisała głównie dla siebie. Teraz wie, że nie jest z tym sama dzięki czytelnikom.
Zatrzymajmy się przy tytule. Zasada wzajemności, to nic innego, jak jedna z reguł, którą wyróżnił psycholog społeczny, Robert Cialdini. Obok niej znajduje się pięć innych technik wpływu: zasada autorytetu, zasada społecznego dowodu słuszności, zasada niedostępności, zasada lubienia i sympatii oraz zasada zaangażowania i konsekwencji. Wspomniana i wykorzystana w powieści przez pisarkę reguła wzajemności sprowadza się do prostej zasady: coś za coś, albo przysługa za przysługę. Uznaje się ją za dosyć powszechną normę społeczną. Jeśli ktoś nam pomoże lub ofiaruje coś, to jesteśmy zobowiązani się odwdzięczyć. Agnieszka Peszek wplotła ją w swoją powieść, a tak zwany czarny charakter wykorzystywał ją perfekcyjnie do swoich celów. Nie zdradzę, kto nim jest, aby nie psuć Wam przyjemności z lektury. Sam pomysł na konstrukcję fabuły i intrygę jest ciekawy i unikalny.
Książka jest lekko napisana, ale treść wcale do lekkich nie należy. Każdy z bohaterów niósł swój bagaż doświadczeń. Można było się zresztą spodziewać tego, bo już czytając opis książki, orientujemy się, że głównym bohaterem jest psycholog, Szymon Trojanowski. Psycholog, który również sporo przeszedł. W niektórych momentach lektury, treść wręcz wydawała się przygniatająca. Wagę ciężkiego ładunku emocjonalnego porównałabym do tego prezentowanego w powieści Dziewczyna z pociągu Pauli Hawkins.
Podczas lektury odniosłam wrażenie, że większość bohaterów, których historia została dokładniej przybliżona w treści, została wykreowana według jednego szablonu. Powtarzalność schematu osoby po przejściach, która za wszelką cenę chciałaby udowodnić komuś, kto jej nie doceniał, że jest coś warta z czasem stawała się nudna. Różnicę stanowiły tylko i wyłącznie powody, dla których bohaterowie tak siebie postrzegali, czyli ich historie. Postacie z książek zdawały się również tak zajęte własnymi traumami, że były ślepe i głuche na to, co dzieje się wokół nich. Taki obraz wynika z tego, jak opisywała je autorka. Miałam wrażenie, że w wielu przypadkach brakuje bardziej zdrowych reakcji i odruchów; Policjant, który interweniuje tylko po to, żeby zapunktować u komendanta. Prośba o popełnienie przestępstwa potraktowana, jak niechciana reklama i przypomnienie sobie o tym po czasie, albo zainteresowanie taką ofertą, które przy natłoku bohaterów reprezentujących taką postawę, może wydawać się powszechne. To tylko niektóre przykłady. Nie każdy w bólu lub żalu myśli o popełnieniu przestępstwa, czy życzy komuś śmierci. Brakuje mi tutaj przeciwwagi, pokazania lepiej, szerzej bohaterów, którzy prezentowali inne postawy. Znacznie urozmaiciłoby to lekturę i uczyniło cały obraz bardziej realistycznym.
Z kolei budowaniu napięcia i wzbudzanie ciekawości o to, co się wydarzy później, było skuteczne. Każdy z poszczególnych rozdziałów prezentował punkt widzenia jednego bohatera. Choć na początku można było się w tym pogubić, to z biegiem czytania wszystko składało się w logiczną całość. Czytelnik mógł układać obrazek, jak puzzle z poszczególnych elementów. Odkrywał z początku nieoczywiste związki. Choć już w trzeciej części nieprzewidywalność fabuły osłabła, łatwo było się domyślić, co się wydarzy, jednak nadal pozostawała lekka wątpliwość, oczami którego bohatera będziemy patrzeć, by się tego dowiedzieć.
Jak wspominałam, bardzo spodobała mi się konstrukcja intrygi, to mnie zaskoczyło. Pomimo zastrzeżeń dotyczących kreacji bohaterów, nie żałuję, że przeczytałam tę książkę, jednak wychodzę z założenia, że ludzie są różni, a tym bardzie różnie reagują na takie, a nie inne wydarzenia z ich udziałem i nie zawsze efekt da się wpisać w jeden szablon. Pokazanie historii poszczególnych bohaterów było kluczowe i ważne dla fabuły. Ta historia pokazuje, że tak powszechnie spotykana i stosowana reguła społeczna może być również wykorzystana w złej wierze. Zapraszam do sprawdzenia, jak Tobie, Czytelniku będzie się podobała Zasada wzajemności. Czy reguła społeczna tak często spotykana może mieć krwawe skutki?