13 kwietnia 2022 Autor Edyta Edis Anonima Rauhut 0

Spotkanie z pisaniem i kryminałem

Spread the love

Spotkanie z pisaniem i kryminałem

Cykl: Rozrywki sówki

We wtorek odbyło się drugie spotkanie z cyklu Literatura na Prawym Brzegu w Klubie Delta Filii Miejskiego Ośrodka Kultury w Szczecinie. Polonista i Pan od Książek, Krzysztof Lichtblau prowadził rozmowę z Markiem Stalarem – drugim gościem cyklu wydarzeń będącym architektem z wykształcenia. Co ten zawód ma wspólnego z pisaniem książek? Pisarz przyznał, że przy konstruowaniu fabuły myślimy nie płasko, a przestrzennie.

Cykl Literatura na Prawym Brzegu powstał niedawno. Pierwszym gościem cyklu był nie tylko pisarz, ale też architekt, Leszek Herman, a 12 kwietnia 2022 roku Marek Stelar, który architekturę ma wpisaną w swoją edukacyjną część życiorysu. Jak przyznaje otwarcie, przy konstrukcji fabuły myślimy nie płasko, a przestrzennie. Rozmowa, którą prowadził Krzysztof Lichtblau kręciła się wokół nie tylko dorobku autora, ale również samego kryminału i pisania od kuchni.

Marek Stelar w latach szkolnych nie miał problemów z pisaniem, a spod jego pióra wyszedł nawet poemat średniowieczny. Jednak nie ciągnęło go do tego na początku. Pierwsze opowiadanie powstało w 2008 roku i zostało opublikowane na Weryfikatorium.pl. Potem powstawały kolejne. Z kolei pierwsza jego książka nigdy nie ujrzała światła dziennego i jak zapowiada pisarz, nigdy nie ujrzy. Fabularnie podobna była do powieści Leszka Hermana.

Wszyscy zapewne wiedzą, że autor zadebiutował powieścią Rykoszet z Krugłym i Michalczykiem w rolach głównych. Książka ukazała się w roku 2014, jednak w stopce wydawniczej znalazł się błąd, który znacząco wpłynął na początek kariery pisarza. Data wydania, którą znajdziemy w publikacji, to 2015 rok. Jak przyznaje, jego pisanie jest wynikiem czytania. Autor w swoich lekturach nie ograniczał się tylko do tego gatunku, ale na przykład fantastyka, to już nie jego bajka, jeśli chodzi o pisanie. W latach szkolnych lubił czytać lektury autorstwa Szekspira, czy Josepha Conrada. Chłonął też horror.

Nie zabrakło podczas spotkania tematu samego pisania – autor odsłonił je przed gośćmi od kuchni. Jest ono dla niego ciągłym eksperymentowaniem i poszukiwaniem. Tyczy się to przede wszystkim fabuły i bohaterów. W jego twórczości znajdziemy powieść, w której nie ma kobiet, czy mordercę, który w treści się nie pojawia. Na początku kształtował swój warsztat poprzez to, co widział w innych publikacjach książkowych, tak poznawał schematy. W pierwszych warsztatach pisarskich uczestniczył dopiero, gdy jego książki już znajdowały się na półkach w księgarniach.

Jakimi zasadami kieruje się Marek Stelar w swoim pisarstwie? Ważna jest szczerość wobec siebie – nie można być ani przekonanym o swojej wielkości, ani też wyrzucać do śmieci wszystkiego, co się napisało. A przede wszystkim trzeba pisać i czytać. Autor również jest otwarty na konstruktywną krytykę. A jeśli coś nie wyjdzie, to trzyma się tego, że na tym świat się nie kończy. Jego zdaniem w karierze pisarza najważniejsze jest tworzenie, na drugim miejscu znajdują się spotkania z czytelnikami, a nagrody z są tylko dodatkiem.

Pisarz przyznał się do tego, że scenami sprawiającymi mu trudność ze względu na ładunek emocjonalny są takie, w których krzywdzone lub torturowane są zwierzęta lub ludzie. Często inspiruje się własnym życiem oraz wspomnieniami, ludźmi, których spotkał, wydarzeniami, o których słyszał, czy przeczytał, ale lekko to przerysowuje i wrzuca do fabuły.

W jego pracy pisarskiej ważny jest również research – rozmawia z sędziami, prokuratorami, czy policjantami, ale nie tylko. Wszystko zależy od pomysłu na fabułę. Komisarz Rędzia jest inspirowany prawdziwym człowiekiem (aspirantem) o tym samym imieniu i nazwisku. Jak opowiadał podczas spotkania autor, wystawił on jego książce nietuzinkową opinię na LubimyCzytać.pl (tak się poznali) Z czasem nawiązali ze sobą lepszy kontakt. Autor zaproponował mu właśnie stworzenie bohatera nazywającego się tak samo, a on się zgodził.

Marek Stelar przyznaje, że wielka sława, to dla niego żart. Krępuje pisarza, kiedy ktoś go rozpoznaje na ulicy. Decydując się na pseudonim (nazywa się Maciej Biernawski), chciał rozdzielić życie prywatne i pisarskie. Zżył się ze swoim pseudonimem, ale dopuszcza, że może wyda coś pod innym. Zdecydował również przejść na zawodowstwo i żyć z pisania, by skupić się na tym, co sprawia mu największą przyjemność. Na koniec spotkania nie zabrakło pytań od publiczności. Pisarz podpisywał książki i rozmawiał z czytelnikami.