
Na tropie wolności w prozie…
Na tropie wolności w prozie…
Cykl: Blogowe spotkania literackie
Dzisiaj chciałabym Was zaprosić na kolejne Blogowe spotkanie literackie – tym razem z prozą Robert Artur Florczyka. Prezentuję zbiór opowiadań pod tytułem Trzy razy Wolność! wydany w ramach serii: akcent, w 2018 roku. Redaktorką serii jest Róża Czerniawska-Karcz ze szczecińskiego oddziału Związku Literatów Polskich. Czytelnik zwiedza zarówno świat zamiłowania do jedynej słusznej partii, jak i czasy współczesne. Autor kreuje swoich bohaterów i fabułę nieszablonowo, a nawet opowiada historie w historiach.
Robert Artur Florczyk urodził się w 1963 roku. Jest szczecinianinem z urodzenia i zamiłowania. Studiował ekonomię, ukończył studia prawnicze. Działa wśród miłośników historii naszego miasta, a teksty o współczesnym i starym Szczecinie publikuje w prasie lokalnej i regionalnej oraz w Szczeciniarze. Swoje wiersze prezentował w tygodniku Morze i Ziemia, w Akademickim Radiu Pomorze i prasie polonijnej. Jego twórczość można też znaleźć w antologiach: W blasku świec, …z Ziemi i z Morza, Przepływający świat słowa. Laureat ogólnopolskich i regionalnych konkursów literackich i poetyckich. Od 2011 roku działa w szczecińskim oddziale ZLP. Ma na koncie trzy tomy poezji (Brama Portowa, Łasztownia – kapsuła czasu i W Mieście Wenedów) oraz tomik prozy (Trzy razy Wolność!).
Krótko zaprezentowała autora, a teraz przyjrzyjmy się jego twórczości. Tytuł prozy i pierwszego opowiadania brzmi Trzy razy Wolność!. Oderwiemy się na chwilę jednak od tekstu prozatorskiego. Trójka w różnych kulturach uważana jest za symbol nieba, Boga w opozycji do świata. Wyobraża doskonałość, ponieważ jest syntezą jedynki i dwójki, czyli rodzica i dziecka. Symbolizuje czas, różne aspekty życia takie, jak duchowy, fizyczny i umysłowy, a także etapy życia – młodość, dojrzałość i starość. Wszystko to możemy znaleźć cząstkowo w poszczególnych opowiadaniach. To właśnie zbieranie tych kawałków i układanie w całość może przynieść przyjemność z lektury. Może też przywoływać na myśl trójpodział władzy, który jest charakterystyczny dla ustroju demokratycznego, do którego docieramy w ostatnim opowiadaniu. Przejdźmy teraz do wolności – to słowo jest bardzo często używane, ale czy zdajemy sobie sprawę do końca, czym ona jest? Nie jest to tylko możliwość wyrażania siebie, poglądów i realizacja określonych działań, które są zgodne z naszą wolą. To nie tylko przywilej, ale także ogromna odpowiedzialność za to, co się mówi, myśli, czyni.
Z opowiadań wyłania się obraz Szczecina, choć nie tylko – epizodycznie zahaczymy o inne miejsca na mapie. Historia naszego miasta jest bardzo bliska autorowi, więc nic dziwnego, że przemyca ją w opowiadaniach. Razem z bohaterami opowiadań obserwujemy życie miasta w czasach komunizmu, a także współczesności. Bohaterowie zabierają nas w różne miejsca, doświadczamy z nimi wielu sytuacji, które trudno przewidzieć, ponieważ Robert Artur Florczyk kreśli fabułę nieszablonowo oraz unikalnie. Również same postacie są ciekawe i unikalne. Reprezentują różne role: są uczniami, studentami, czy też osobami pracującymi w różnych profesjach. Poznamy nawet samego Tadeusza Różewicza, do którego wybierzemy się, do Wrocławia. Nie brakuje tutaj dzielenia się pewnymi doświadczeniami, czy wiedzą, poczucia humoru, a nawet ironii. Ciekawym zabiegiem jest umieszczanie historii w historiach – najpierw poznajemy grupę bohaterów, a potem jeden z nich zaczyna opowiadać kolejną opowieść. Nie wszyscy autorzy używają tego typu zabiegów, które ukazują wielowarstwowość fabuły.
Opisy są trafne i potrzebne w biegu fabuły – nie ma tego, co zbędne i niekonieczne. Czyta się łatwo, szybko i przyjemnie, choć nie zawsze jest w treści kolorowo. Poznajemy życie nie tylko współczesne, ale również to, którego nie mamy, jak pamiętać. Jego wady, zalety, lepsze, czy gorsze momenty. Czy wtedy ludzie byli wolni tak naprawdę? Czy w dobie propagandy mieli tyle przywilejów, co dziś? Może bardziej cenili przejawy wolności z powodu ich braku? Można było zgrzeszyć nawet wierszem, nie wspominając już o udziałach w pochodach, czy manifestacjach… Co sprytniejsi jednak potrafili wykorzystać propagandę na swoją korzyść – mam na myśli tutaj jednego rolnika z opowiadania. Ludzie mają to do siebie, że uczą się funkcjonować w określonych warunkach, znajdować drogi na skróty i okrężne, małymi kroczkami dążąc do celów niezależnie od ustroju.
W zbiorze prozatorskim Roberta Artura Florczyka znajduje się pięć tekstów – każdy zabiera nas do innych bohaterów i w inne miejsca. Miło wspominam lekturę i z czystym sumieniem polecam – z pewnością nie będziecie się nudzić dzięki różnorodności czasu, miejsca, bohaterów oraz wydarzeń. Podążajmy tropem wolności nie tylko w prozie. Życzę ciekawej, pełnej refleksji lektury!